Wszyscy trafili tam z objawami silnego zatrucia. Sanepid pobrał próbki wczorajszego posiłku. Lekarze nie mają wątpliwości: to salmonella. - To był sądny dzień - mówi doktor Arkadiusz Kubacki ze szpitala w Koninie. - Około godziny 11. pod izbę przyjęć podjechał autobus z 60 dzieci. Prawie wszystkie wymiotowały i miały wysoką gorączkę. W ciągu godziny udało się lekarzom i pielęgniarkom opanować sytuację. 39 pacjentów położono na oddziale zakaźnym, podłączono do kroplówek, podano antybiotyki. Lekarze mówią, że to jeszcze nie koniec. - Teraz trafiły osoby, które zjadły jakiś pokarm zawierający salmonellę. Natomiast jest jeszcze zatrucie wtórne. Tzn. jeżeli te dzieci trafiły do domów, dzisiaj wymiotowały, miały biegunki, to mogło dojść do wtórnego zakażenia ich rodzin. I już mamy tego objawy, bo już do szpitala trafili rodzice z dziećmi - wyjaśnił dr Kubacki. Przez kilka najbliższych dni pacjentów będzie przybywać. Ich liczba z pewnością przekroczy setkę. Na szczęście życie żadnego z nich nie jest zagrożone.