Ich niemiecką pracodawczynią zajęła się tamtejsza policja, informuje "Głos Wielkopolski". Polscy robotnicy mieli budować domy dla Umy S., Niemki serbskiego pochodzenia. Kiedy w połowie grudnia - tydzień po umówionym terminie - Polacy wciąż nie zobaczyli pieniędzy, zeszli z budowy, zostawiając trzy niedokończone domy. Teraz o należność będą musieli walczyć w sądzie. W obronę Polaków zaangażowało się Polskie i Europejskie Stowarzyszenie Pracowników Migracyjnych, a niemieckie związki zawodowe pracowników najemnych uruchomiły specjalne konto, na które można było wpłacać pieniądze dla budowlańców. To związkowcy pośredniczyli w rozmowach z pracodawczynią, z policją i tamtejszą inspekcją pracy. Wszystkie te działania przyniosły tylko taki efekt, że Polacy dostali 300 euro, by mogli wrócić do domów. W tym tygodniu robotnicy mają jeszcze raz pojechać do Niemiec walczyć o swoje pieniądze.