Niezależnie czy pada, czy jest upał. Wszyscy zainteresowani wejściem do siedziby wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto czekają na zewnątrz, aż ich sprawa zostanie wywołana, a oni sami wpuszczeni do środka. Takie epidemiczne obostrzenie wprowadziła prezes tej instytucji, a dotyczy ono m.in. stron procesów oraz ich pełnomocników. Drzwi do budynku sądu są zamknięte na klucz, a zmarznięci lub zmoknięci interesanci widzą wywieszone na nich ogłoszenie: "Proszę czekać". Oczekujący powinni też uzbroić się w cierpliwość, bo - jak opisała "Gazeta Wyborcza" - sędziowie niekiedy spóźniają się na rozprawy. Kolejka przed drzwiami sądu w Poznaniu. Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich W sprawie z własnej inicjatywy postanowił interweniować Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek. Jego zdaniem działania władz poznańskiego sądu są "nieproporcjonalnym ograniczeniem epidemicznym", dlatego zwrócił się do kierownictwa sądu o wyjaśnienia. - Prawo do sądu to jedno z konstytucyjnych praw jednostki. Mieści się w nim także sama dostępność do budynków - przypomniał Wiącek. Jak dodało biuro RPO, wprowadzanie reguł sanitarnych należy rozpatrywać, biorąc pod uwagę, że "liczba zaszczepionych przeciw COVID-19 w Polsce powoli rośnie". Podkreśliło też, że w budynkach użyteczności publicznej należy zakrywać usta oraz nos, jak również dezynfekować ręce, co również ogranicza transmisję koronawirusa.