W poniedziałek na sali nie było Tomczaka, który tuż przed rozprawą przysłał sądowi zaświadczenie lekarskie o chorobie. Formalnie jego sprawa przedawniła się 27 czerwca. W czerwcu 1999 r. Tomczak został zatrzymany w nocy przez policjantów, którzy zauważyli, że auto którym kierował, jedzie "pod prąd" jednokierunkową ulicą w Ostrowie. Według oskarżenia miało wtedy dojść do znieważenia funkcjonariuszy. Europoseł przyznał się do złamania przepisów o ruchu drogowym, ale od początku zapewniał, że nikogo nie znieważył. Przed ogłoszeniem postanowienia sądu o umorzeniu sprawy prokurator Maciej Meler starał się uzasadnić konieczność dalszego prowadzenia procesu. Stwierdził, że z uwagi na mandat poselski, posłowi nie można było postawić zarzutów, ani sformułować akt oskarżenia. Stało się to możliwe dopiero po 4. października 2000 r., kiedy Tomczak zrzekł się immunitetu. - Wnoszę o przedłużenie terminu przedawnienia do października 2010 r. - mówił prokurator Meler. Odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek pytania dziennikarzy, m.in. w sprawie ewentualnego zażalenia. Obrońcy Tomczaka, mecenasi Janusz Wojciechowski i Michał Król, którzy wnosili o umorzenie, uznali wniosek prokuratora za "zdumiewający" i pozbawiony podstaw. - Karalność czynu oskarżonego uległa przedawnieniu 27 czerwca. Tomczak w chwili popełnienia czynu był posłem na Sejm, więc zgodnie z prawem przysługiwał mu wtedy immunitet parlamentarny. Nie ulega wątpliwości, że przedawnienie karalności czynów Tomczaka biegło w okresie od chwili ich popełnienia do chwili wystąpienia przez prokuratora z wnioskiem do marszałka Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej oskarżonego - uzasadniała postanowienie sędzia Małgorzata Zimorska-Abdullaev. Tak jak podczas poprzednich rozpraw, także w poniedziałek zachowano szczególne środki ostrożności. Na salę wpuszczono około 20 osób. Przed gmachem sądu pojawiła się policja, a rozprawa była filmowana przez ochronę i telewizję Trwam. Ławki na sali ustawiono w taki sposób, aby uniemożliwić ewentualny dostęp do prowadzącej proces sędzi. Takie środki ostrożności wprowadzono z powodu anonimowych gróźb, jakie kierowano pod adresem sędzi. Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo, sam Tomczak zdecydowanie odcinał się od anonimów. Ich autorów nie ustalono i prokuratura w ubiegłym tygodniu umorzyła śledztwo. Tomczak, z zawodu lekarz medycyny, kandydował w 2004 r. do PE z okręgu kalisko-leszczyńskiego. Wcześniej był posłem z tego okręgu, z ramienia Porozumienia Polskiego, a później z LPR. Rozpoczęcie procesu europosła stało się możliwe po odebraniu mu w styczniu 2008 r. przez Parlament Europejski immunitetu. W ostatnich wyborach do PE Tomczak startował jako "jedynka" z wielkopolskiej listy Prawicy Rzeczypospolitej. Jego partia nie przekroczyła progu wyborczego. W sprawie Tomczaka odbyło się ponad 30 rozpraw. Od marca 2008 r. parlamentarzysta pojawił się w sądzie trzy razy. Większość rozpraw sąd odraczał z powodu nieobecności oskarżonego lub świadków obrony.