Powodem była niepłacona grzywna, którą wrzesiński sąd zasądził 2 lata temu, gdy piłkarza skazano za jazdę po pijaku i posługiwanie się sfałszowanym prawem jazdy. Sprawa było poważna, ponieważ sąd w każdej chwili mógł zamienić grzywnę na więzienie. Podczas posiedzenia sądu pytanie sędziego było proste. - Dlaczego pan nie płaci grzywny? Jak się dowiedzieliśmy, Mirosław O. tłumaczył się złą sytuacją materialną, a dokładniej tym, że nigdzie nie pracuje. - Mówił, że jego jedynymi dochodami były diety uzyskane z meczów w reprezentacji Orłów Górskiego - mówi sędzia Marcin Przybylski. Były piłkarz zobowiązał się do tego, że będzie jednak tę grzywnę spłacał, ponieważ niebawem zostanie zatrudniony w drugoligowej Warcie Poznań jako trener napastników. Ma tam zarabiać 1500-1800 zł miesięcznie. Sąd przyjął argumentację Mirosława 0. - Sąd zgodził się na to, aby wstrzymać na 2 miesiące spłatę grzywny. Dokładnie 29 stycznia Mirosław O. ma rozpocząć pracę w klubie Warta Poznań, dlatego sąd postanowił dać oskarżonemu jeszcze jedną szansę - mówi M. Przybylski. Dodajmy jeszcze, że Mirosław O. niewielką część grzywny już spłacił , pozostało mu jeszcze do uregulowania 6600 zł. Kibice Lecha Poznań w ubiegłym roku składali się na ten cel. Gdzie jest ta kasa? Filip Biernat