Sąd musiał podjąć decyzję w tej sprawie, bo dobiegał końca termin poprzedniego trzymiesięcznego aresztu. Zdaniem obrońców skazanego, Tomczak mógłby na wolności czekać na prawomocną decyzję polskiego sądu w sprawie odbywanej w Polsce kary więzienia. - Jakub Tomczak nie dał nigdy podstaw, że będzie się uchylał od polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nigdy też nie było z jego strony cienia podejrzenia, że będzie utrudniał postępowanie karne w sprawie. Mógł więc na wolności czekać, aż sąd apelacyjny lub Sąd Najwyższy prawomocnie zdecyduje, co dalej z jego wyrokiem - powiedział w poniedziałek obrońca Tomczaka, Mariusz Paplaczyk. Jak dodał, obrona złoży zażalenie na poniedziałkową decyzję sądu. - Mamy świadomość, że jest to tylko podstawa prawna, by trzymać Tomczaka w areszcie, bo on de facto odbywa już w areszcie karę - powiedział Paplaczyk. Na początku października Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że Tomczak odbędzie w Polsce zasądzone w Wielkiej Brytanii kary dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 9 latach. Sąd podjął taką decyzję na podstawie przepisów dotyczących Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), mówiących o związaniu polskiego sądu wyrokiem wydanym przez sąd innego kraju. Na podstawie ENA Polak został wydany brytyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Obrońcy złożyli zażalenie na ten wyrok do sądu apelacyjnego. 28 stycznia tego roku ława przysięgłych sądu w Exeter uznała Jakuba Tomczaka za winnego gwałtu i umyślnego wywołania w lipcu 2006 r. trwałych obrażeń u 48-letniej Brytyjki. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Jednym z dowodów w tej sprawie było badanie materiału DNA. Materiał DNA znaleziony w narządach rodnych ofiary był zbieżny z DNA Jakuba Tomczaka. Sąd Okręgowy w Poznaniu zgodził się na wydanie Polaka brytyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości na podstawie ENA, warunkując zgodę tym, że ewentualną karę Tomczak odbędzie w Polsce.