Rozwój turystyki rowerowej oraz prośby rowerzystów skłoniły miasto do ustawienia na ulicach stojaków rowerowych. Stojaki ułatwiają bezpieczne parkowanie rowerów, bo przy pomocy linki czy tzw. U-locka, których posiadaczem jest niemal każdy rowerzysta można przypiąć rower do metalowej konstrukcji wmurowanej w ziemię. Niestety turyści jak i poznaniacy nie korzystają ze stojaków prawie wcale. Portal tuTej.pl przez wiele tygodni prowadził obserwację tych miejsc. Niestety rowerów "zaparkowanych" przy stojakach nie zauważyliśmy. To dziwi, bo mamy okres letni, czyli szczyt sezonu rowerowego. Stojaki jednak stoją cały czas puste. Sposób na wykorzystanie stojaków znaleźli za to "pomysłowi" przedsiębiorcy. Przypinają oni do stojaka rower, na którym umieszczona jest reklama. Wybierają najpopularniejsze i najbardziej zatłoczone miejsca w Poznaniu. Taki obrazek można zaobserwować choćby przy wylocie Deptaku, obok pomnika Starego Marycha. Spacerujące tam tłumy ludzi zmierzających w kierunku Starego Rynku lub Starego Browaru, mogą się tam natknąć na rower z zamontowaną reklamą paluszków firmy "Beerfinger". Umieszczanie reklam w miejscu publicznym, szczególnie w tzw. pasie drogowym, w jakiejkolwiek formie może zakończyć się sprawą sądową. Przepisy odnoszące się do takich przypadków są jednoznaczne. - Osoba, która wykorzystuje miejskie stojaki na rowery, aby reklamować swój produkt musi za reklamę płacić - wyjaśnia Przemysław Piwecki z poznańskiej Straży Miejskiej. Bartosz Głodowski z firmy "Beerfinger" o żadnych przepisach, które nakazują płacenie za reklamę na rowerze, nie słyszał. - Rower jest mój i mam prawo do tego, by zamieszczać na nim reklamę - ripostuje. Dopiero niedawno miasto rozwiązało problem z reklamami na lawetach, które stały m.in. na Placu Wolności i ulicach w okolicach pl. Wiosny Ludów. Przez wiele miesięcy miejskie służby nie potrafiły sobie poradzić z reklamowymi przyczepami stojącymi na miejscach postojowych w Strefie Parkowania. Ich właściciele za postój nic nie płacili, bo parkowanie przyczep jest w Poznaniu bezpłatne. Dopiero w lutym Zarząd Dróg Miejskich uznał, że lawety to nie przyczepy, ale reklamy i zaczął naliczać wysokie kary za brak opłat - nawet 240 zł za dzień parkowania w strefie. Zdaniem Straży Miejskiej reklama na rowerze to kolejny sposób na bezpłatne umieszczanie reklam w uczęszczanym miejscu publicznym. "Municypalni" zapowiedzieli, że zajmą się tą sprawą. Marcel Chomiczewski Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl