Przygotowywany jest również projekt pt. "Chopin. Junior. pl" dla młodzieży. Jego celem jest pokazanie postaci Chopina jako wielkiego kompozytora i drogi jaką musiał pokonać, aby zdobyć uznanie u współczesnych i potomnych. - Chcemy przybliżyć młodym ludziom muzykę i postać młodego Fryderyka takiego, jakim był na co dzień - jego pracowitość, wybitne zdolności, ale i trudy jakie pokonywał, by je rozwijać. Pragniemy zdjąć Chopina z cokołu i pokazać młodzieży, jakim był w rzeczywistości - powiedział w czwartek Andrzej Leraczyk z Wielkopolskiego Centrum Chopinowskiego. Dodał, że wielu młodych ludzi mało zna historię pobytu kompozytora w ich regionie i "trzeba im umożliwić zdobycie tej wiedzy". Pobyt Chopina jesienią 1829 r. u księcia Antoniego w jego antonińskiej rezydencji do dziś jest najważniejszym wydarzeniem "muzycznym" w dziejach tej posiadłości. - Sam pałac jest jednym z trzech największych w kraju sanktuariów muzyki chopinowskiej - obok Żelazowej Woli i Dusznik - i jedynym osobiście pamiętających Chopina - powiedział historyk i dziennikarz, badacz rodu Radziwiłłów, Dariusz J. Peśla. Fakt ten najlepiej podkreślają słowa nieżyjącego Jerzego Waldorffa, upominającego się przez wiele lat o zachowanie Antonina dla narodowej kultury: "Ten pałac myśliwski, jako jedyny w Polsce od czasów genialnego kompozytora został nietknięty i jego deski, gdyby mogły przemawiać, miałyby prawo powiedzieć: myśmy go znały, oglądały i słyszały!". Po raz pierwszy Chopin przyjechał do Antonina 15 września 1826 r., gdy wraz z matką i siostrami wracał z uzdrowiska w Dusznikach. Według wielu badaczy, był tutaj także w 1827 r. - Jednak do historii przeszedł tygodniowy pobyt młodego Fryderyka w dniach od 29 października do 4 listopada 1829 r., przy okazji wizyty u matki chrzestnej Anny ze Skarbków Wiesiołowskiej i jej męża Stefana w pobliskim Strzyżewie - mówi Peśla. W przeddzień wyjazdu z Warszawy (20 października) kompozytor pisał do swojego przyjaciela Tytusa Wojciechowskiego: "Jadę jutro o 7-mej godzinie z wieczora dyliżansem do Wiesiołowskich w Poznańskie. Przyczyną mego wyjazdu jest też bytność Radziwiłła w swoich dobrach pod Kaliszem (w Antoninie)". Zdaniem Peśli, książę wprawdzie był uznawany za mecenasa sztuki, kompozytora i miłośnika gry na wiolonczeli, ale Chopin nie obiecywał sobie zbyt wiele z ich spotkania. Innego zdania był za to jego ojciec Mikołaj Chopin, który od dawna upatrzył sobie księcia na protektora utalentowanego syna. Pisał wtedy do swojego przyjaciela Tytusa: "Ja jednak żadnej w tym nie widzę korzyści, nawet gdyby się to ziścić miało, o czym wątpię, bo już to nie jedna łaska pańska, którą na pstrym koniu widziałem, ale Papa nie chce wierzyć, że to miały być tylko des belles paroles (piękne słówka)". Domniemany mecenat ze strony Radziwiłła wywołał sporo spekulacji. M.in. Franciszek Liszt sugerował, że książę łożył na wykształcenie Fryderyka. Wszelkie domysły dementowała siostra Chopina Izabella. "Lisztowi się podobało napisać o wspaniałomyślności Radziwiłłowskiej. Ale wszakże nie tylko syna Ojciec starannie wychował, ale i trzy córki edukację odebrały, na którą nikt prócz rodziców nie łożył" - pisała w jednym z listów. Pobyt w Antoninie wypełniały Fryderykowi spacery po parku, wspólne muzykowanie. Gościa zajmowały też lekcje gry na fortepianie, udzielane księżniczce Wandzie - opowiada Peśla. Chopin tak ją wspominał: "Niby jej przez ten czas dawałem lekcje. Młode to, 17-lat, ładna i dalipan, aż miło było ustawiać paluszki. Wiele ma prawdziwego czucia muzykalnego, tak że nie trzeba gadać: a tu crescendo, a tu piano, a tu prędzej, a tu wolniej i tak dalej". W modrzewiowym pałacyku młody Fryderyk na pewno stworzył w 1829 r. Poloneza C-dur op. 3 na fortepian i wiolonczelę. Książę spotykał się z młodym Fryderykiem kilkakrotnie, m.in. w Poznaniu i Warszawie. Lekcje "Chopin. Junior. pl" mają się rozpocząć w wakacje.