Kradzież wygląda następująco: Do sklepu wchodzi mężczyzna z telefonem komórkowym przy uchu i z kimś rozmawia. Staje w pobliżu kasjerki i tak, aby słyszała mówi dalej do swojego rozmówcy: Słuchaj jestem już twoim sklepie i odbiorę te pieniądze. Potem kończy rozmowę telefoniczną, a sprzedawczyni wyjaśnia, że właśnie rozmawiał z jej szefem, który prosił o wydanie mu pieniędzy. Raz było to 1,5 tysiąca złotych, w drugim przypadku 5 tysięcy. Mężczyzna zniknął, teraz jego i jego rzekomego kolegi szuka policja.