Po pierwsze, brak śladów wskazujących na przyczyny śmierci nie pozwala wykluczyć, że dziecko i jego matka lub nawet oboje zmarli z przyczyn naturalnych. Stąd konieczność przeprowadzenia sekcji zwłok. Jeszcze bardziej zagadkowa jest obecność w mieszkaniu rozpylonej pianki montażowej. "Rozpylenie pianki w lodówce, w pralce - to jest bardzo dziwne miejsce. I to jest w tej sprawie bardzo zastanawiające" - podkreśliła w rozmowie z RMF FM prok. Magdalena Mazur-Prus. "Urządzenie, z którego pianka została rozpylona, zostało zabezpieczone, więc jeżeli są tam ślady linii papilarnych, będziemy mogli ustalić, do kogo należą. To też w pewnym stopniu wyjaśni, kto mógł to zrobić. Natomiast dlaczego - nie wiem, czy na to pytanie znajdziemy odpowiedź" - przyznała. Prokurator ujawniła również, że listy pozostawione przez mężczyznę mają charakter pożegnalny, ale nie wyjaśniają ani przyczyn, ani przebiegu wydarzeń w mieszkaniu. (a)Adam Górczewski