O pozostałych na ścianach reklamach z czasów PRL-u. Czy te specyficzne "murale" po renowacji mogłyby stać się ciekawostką historyczną? Żywot reklamy nie jest długi. Pojawia się, "błyska" i szybko znika. Jeden billboard zakrywa drugi. Niewiele z nich zostaje na dłużej w pamięci. Zdarzają się jednak przypadki, że reklamy mają wyjątkowo długie życie. Spacerując ulicami Poznania można natrafić na namalowane na ścianach budynków reklamy z czasów PRL-u, które liczą około 30-tu i więcej lat! Najbardziej znane spośród nich to: reklama ZREMB-u na budynku Politechniki Poznańskiej przy ulicy Strzeleckiej oraz reklama z panią zachęcająca do korzystania z koncentratów spożywczych wymalowana na ścianie na skrzyżowaniu ul. Ratajczaka i Powstańców Wielkopolskich, powszechnie znana jest także reklama PKO na Śródce od strony Ostrowa Tumskiego czy malowidło z kroplą wody na ul. Grobla. Nadgryzione zębem czasu, z ubytkami farby, brudne i zaniedbane, mimo to budzą sentyment u wielu poznaniaków. - Tę panią z wazą zupy zachwalającą koncentraty spożywcze przy ulicy Ratajczaka pamiętam z dzieciństwa. Bardzo mnie intrygowała ta reklama, taka duża, jak oni ja namalowali? Oczywiście 20 lat temu była dużo ładniejsza - mówi z uśmiechem Asia, rodowita poznanianka. - Nie chciałabym, by tak po prostu zniknęła, zamalowana. Ciężko mi byłoby to sobie wyobrazić, że idę Ratajczaka, a tam jej nie ma - dodaje. - Bardzo lubię te reklamy, szkoda, że zostało ich już tak mało. Przez to, że zostały namalowane na ścianie stały się elementem miejskiej architektury. Bilboardy takim elementem nie są, bo nie są trwałe, wiszą najwyżej kilka miesięcy - ocenia Agata, krytyk sztuki z Poznania. Reklamy z okresu PRL-u to nie tylko wspomnienia z dzieciństwa czy lat młodości. Mają też sporą wartość historyczną. - Mają taki charakterystyczny design z czasów socjalizmu. Widać jak bardzo różnią się od dzisiejszych reklam. Nie są agresywne, fajnie wtapiają się w bryłę budynku, w przeciwieństwie do dzisiejszych inwazyjnych billboardów - ocenia Julia, studentka kulturoznawstwa na UAM-ie. - To byłoby ciekawe, zestawić tę reklamę PKO "Premie, kredyty, odsetki" z twórczością grupy Twożywo - proponuje. Może więc, mając na względzie falę zainteresowania estetyką czasów PRL-u, odnowić te reklamy? A może należałoby je wpisać do rejestru zabytków i otoczyć opieką? Może mogłyby się stać historyczną atrakcją turystyczną? - Dla obcokrajowca taka stara reklama może być czymś oryginalnym, ciekawym albo po prostu zapadającym w pamięć kuriozum - ocenia Julia. Miejski Konserwator Zabytków Maria Strzałko nie planuje jednak wciągnięcia tych ogromnych reklamowych malunków na listę zabytków. - One są stare, ale nie są wartościowe. Może plastyk miejski coś by z nimi zrobił, ale w tej chwili nie mamy go w Poznaniu - mówi Maria Strzałko. Przypominaja także, że w przeszłości miasto zmagało się z podobnym problemem z starym, ale niezabytkowym neonem na kinie Bałtyk. Bardziej przychylnym okiem na reklamy z czasów PRL-u patrzy socjolog z UAM-u dr Rafał Cichocki. - Może niekoniecznie należy od razu ogłaszać je zabytkami, ale warto się nimi zainteresować. Są w końcu elementem naszej niełatwej historii. We Wrocławiu poniemieckie napisy na ścianach są atrakcją turystyczną. Te reklamy z czasów PRL-u to trochę inny wymiar, ale warto je zachować - mówi dr Cichocki. Choć może się wydawać, że billboardy skutecznie wyparły malowane na ścianach reklamy, w Poznaniu można też znaleźć nowsze przykłady "murali". Joanna Kuchta Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl