"Ratatuj" to nowa produkcja twórców "Gdzie jest Nemo" czy "Dawno temu w trawie". Ale ja nie chodzę do kina, by oglądać efekty specjalne, maestrię techniczną - lecz na porządną fabułę lub przyjemną rozrywkę. Tym razem jednak buzia mi - delikatnie mówiąc - opadła na widok efektu pracy magików od animizacji. Wszystko, od kolorów poprzez trójwymiarowość aż po szczegóły anatomiczno - mimiczne, było perfekcyjnie przyrządzone. I nie przekombinowane, o co łatwo, gdy się komputerowe sztuczki rozpanoszą, a co najważniejsze, ta warstwa techniczna nie przysłoniła twórcom filmu historii. Opowieść o paryskim szczurku, który ukryty pod czapką kuchcika kieruje jego kulinarną robotą, jest prześmieszna, chwilami nieprawdopodobna, momentami wywołująca rozczulone "ojej" na widowni. Moim zdaniem polska wersja jest szczególnie fajna z racji odniesień do absurdów politycznych (nienachalnych i bardzo trafnie wkomponowanych w dialogi) oraz aktorów dubbingujących Francuzów - Krzysztof Kowalewski w roli korpulentnego kulinarnego króla Francji czy Karol Okrasa - mniam! Ja osobiście zachichotałam się na amen w reakcji na czarne charaktery "Ratatuja": zasuszonego krytyka kulinarnego, który mięknie wobec smaku przywołującego mu dzieciństwo i wrednego mikrusa z wyłupiastymi oczami (żabiość to wszak element francuskiego stereotypu), w prochowcu i berecie, brużdżącego głównemu bohaterowi. I te widoki na Paryż, ach, aż się nie wiedzieć czemu apetytu nabrało na ser pleśniowy z winogronami... Małgorzata Kucharska Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl