Złodziejka ma 38-lat, sąsiadka jest mniej więcej w jej wieku. Obie pani dobrze się rozumiały. 38-latka często odwiedzała sąsiadkę: wpadała a to coś pożyczyć, a to napić się kawy i poplotkować. Trwało to około półtora roku. - W tym czasie z mieszkania odwiedzanej kobiety znikały cenne przedmioty - mówi Sebastian Myszkiewicz, rzecznik prasowy KPP w Gostyniu. - Była to złota i srebrna biżuteria i gotówka. Pierwszy zginął złoty łańcuszek z krzyżykiem, po nim pierścionek, kolczyki, ślubne obrączki i 400 zł. Poszkodowana mieszkanka Gostynia początkowo nie wiązała tych wydarzeń z wizytami sąsiadki. Początkowo nie powiadamiała też policji. W końcu jednak powiązała straty z 38-latką i o swych podejrzeniach powiedziała policji. - Najpierw odzyskaliśmy jeden ze skradzionych przedmiotów, a potem po nitce do kłębka, udało nam się udowodnić, że sprawczynią kradzieży jest właśnie mieszkająca w sąsiednim mieszkaniu kobieta - mówi Myszkiewicz. - Przyznała się zresztą do winy. Tłumaczyła, że okradała sąsiadkę, bo brakowało jej pieniędzy na bieżące potrzeby. W ciągu półtora roku kobieta co najmniej sześć razy dokonała kradzieży w mieszkaniu sąsiadki korzystając z jej nieuwagi.