Teraz ptaki zanieczyszczają nową elewację, chodnik wzdłuż budynku i pacjentów. Zabezpieczenia przed gołębiami mają pojawić się dopiero za jakiś czas. Pod koniec zeszłego roku zakończył się remont kamienicy przychodni przy Placu Kolegiackim, w której mieszczą się gabinety lekarzy różnych specjalności. Ucieszyli się z tego pacjenci ze Starego Miasta i okolicznych dzielnic, którzy od lat przychodzą się tu leczyć. Podczas remontu ekipa budowlana dokonała przerażającego odkrycia. Przestrzeń pomiędzy strychem a dachem była zapełniona przez kilka ton gołębich odchodów. Znaleziono tam również martwe ptaki. Okazało się, że prawdopodobnie przez kilkadziesiąt lat nikt nie zajrzał na poddasze. Zalegające gołębie pozostałości udało się usunąć. Wynajęta przez zarządcę budynku firma wywiozła setki worków z odchodami, a remont budynku został dokończony. Brzydka i brudna kamienica zamieniła się w elegancki budynek świecący z daleka czystością. Radość pacjentów i pracowników przychodni trwała jednak krótko, bo jasna elewacja szybko znalazła się "pod ostrzałem" staromiejskich gołębi. Zresztą nie tylko elewacja... Siadające na umieszczonym tuż nad głowami wchodzących do przychodni gzymsie ptaki są zagrożeniem dla pacjentów. - To jest przychodnia, a te gołębie roznoszą choróbska - mówi pani Zofia pracująca w portierni. - No i żal takiej ładnej elewacji - dodaje. Rzeczywiście, na ścianach budynków już można zobaczyć "pamiątki" po gruchających ptakach. Zanieczyszczony jest też chodnik wzdłuż budynku, a nawet znak drogowy stojący tuż przy jednym z wejść do przychodni. Pani Agnieszka pracuje w księgowości jednej ze spółek lekarskich mających siedzibę w budynku przy Placu Kolegiackim. - Nie ma żadnych zabezpieczeń i to wszystko leci na ludzi - skarży się. - Słyszałam, że przy odbiorze remontu sprawa kolców przeciwko gołębiom była poruszana, ale skończyło się na tym, że na parapetach zalegają odchody. Zmagający się z gołębiami mieszkańcy okolic Starego Rynku stosują różne metody walki z uciążliwymi latającymi sąsiadami. - Są różne sposoby na gołębie - mówi Maria Wellenger, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej, które zarządza wieloma budynkami w centrum miasta i często stosuje zabezpieczenia przed ptakami. - Oprócz kolców, które nie podobają się miłośnikom ptaków, są też specjalne druty w ościeżnicach, które oprócz tego, że uniemożliwiają siadanie gołębi na parapetach, to pozwalają na łatwe utrzymanie czystości. Kolce od kilku lat znajdują się na parapetach pobliskiego Urzędu Miasta. - Okazały się skuteczne. Można powiedzieć, że gołębie przestały urzędować na urzędzie - mówi Maciej Milewicz z biura prasowego poznańskiego. Wyremontowana kamienica należy do miasta, pieczę nad nią sprawuje Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych. Zapytaliśmy, czy problem z gołębiami ma szansę być rozwiązany. - Już został zamówiony projekt wykonania zabezpieczeń. Pojawią się ona na budynku w najbliższym czasie - deklaruje Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL. Dlaczego zabezpieczeń przeciwko gołębiom nie wykonano już podczas jesiennego remontu? - W pierwszym etapie prac remontowych problem gołębi nie wydawał się tak palący, ale teraz widać, że takie zabezpieczenia są niezbędne - mówi Gościńska. Pacjenci przychodni mogą więc liczyć, że już wkrótce zagrożenie dla ich płaszczy i czapek minie, a jasna elewacja dłużej będzie wyróżniać się spośród innych budynków. Najbardziej zapalczywi wrogowie gołębi muszą pamiętać, że utrudnianie im przesiadywania na naszych parapetach to wszystko, co można zrobić - od 2005 roku gołąb miejski objęty jest ochroną gatunkową. Oznacza to, że nie tylko nie można ich zabijać, ale także niszczyć lub naruszać jego gniazd.