"Środki uzyskane ze zbiórek posłużą do wsparcia osób potrzebujących pomocy" - taki napis możemy przeczytać na pojemnikach, które stoją przy wrzesińskich blokach. I chociaż informacja ta jest jednoznaczna, to okazuje się, że... nie do końca prawdziwa. Prezes Wrzesińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Ryszard Klepacki zdradza, że pojemniki należą do firmy Tesso z Gdyni. - Mamy z nimi podpisaną umowę, która zezwala im na stawianie swoich pojemników w sąsiedztwie należących do nas bloków. Płacą nam nawet za to jakieś pieniądze. Co się dzieje dalej z zebraną odzieżą, tego nie wiem - utrzymuje. Dziennikarze "Wiadomości Wrzesińskich" zapytali o to Sebastiana Skrzypka, kierownika działu transportu w Tesso: - Mamy podpisaną umowę z UNICEF-em, stąd na pojemnikach ich logo. Zebraną odzież sortujemy w naszej firmie i lepsze rzeczy przekazywane są do UNICEF-u, a pozostałe sprzedajemy jako czyściwo przemysłowe; uzyskane z tego środki także w znacznej części trafiają do tej organizacji. Słowom przedstawiciela firmy Tesso zaprzeczają jednak ludzie z UNICEF-u. - Nic nas z tą firmą nie wiąże, nie mamy z Tesso podpisanej żadnej umowy. Jeśli używają naszego logo, to robią to bezprawnie - stwierdza Zofia Dulska, koordynator do spraw komunikacji w UNICEF-ie. - Owszem, kiedyś (w 2003 roku - przyp. red.) mieliśmy zawartą umowę z Tesso, ale wygasła ona w 2008 roku. Była na pięć lat. Nigdy jednak nie przekazywali nam żadnej odzieży czy pieniędzy, o których nie było mowy w umowie. Ile otrzymywaliśmy? Tego nie mogę zdradzić ze względu na tajemnicę handlową, ale dodam, że obecnie za współpracę z nami i tym samym za używanie logo UNICEF-u firma, która się o to stara, musi zapłacić 100 tysięcy dolarów - mówi Katarzyna Kordziak-Kacprzak, członek zarządu UNICEF-u. Dziennikarze zapytali Sebastiana Skrzypka wprost, dlaczego ich okłamał. Przedstawiciel Tesso nadal obstaje jednak przy swoim; na potwierdzenie swoich słów przesłał umowę zawartą z UNICEF-em w 2003 roku. Wynika z niej, że obowiązuje strony przez 10 lat. - To niemożliwe. Mam przed sobą umowę z Tesso i u nas jest zapis o 5 latach, czyli do 2008 roku. Jeśli oni twierdzą inaczej, a co gorsze, posługują się przerobioną umową, to zajmą się tym nasi prawnicy - dodaje wyraźnie zaskoczona Kordziak-Kacprzak. Co ciekawe, na stronie internetowej firmy z Gdyni nie ma ani słowa o wspieraniu organizacji charytatywnej UNICEF. Można tam za to znaleźć cennik odzieży używanej. - Czy to znaczy, że oni sprzedają te rzeczy? Że ta odzież nie trafia do biednych ludzi? - pyta kobieta, którą dziennikarze spotkali przy jednym z wrzesińskich pojemników, gdy wkładała do niego kilka rzeczy. - Jak można tak oszukiwać? Gdybym wcześniej wiedziała, oddałabym te ubrania komuś ze znajomych. To były prawie nowe ciuchy. Miejscowe pojemniki opróżniane są przez Tesso średnio co dwa tygodnie. Oznacza to, że jesteśmy całkiem hojni... Szkoda tylko, że odzież nie trafia do tych, którym sądzimy, że pomagamy. Dorota Tomaszewska