Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej Mikołaj Przybył został przewieziony do szpitala - poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Prokurator postrzelił się po konferencji dotyczącej śledztwa ws. przecieku do mediów z postępowania ws. katastrofy smoleńskiej. Na poniedziałek płk Przybył zwołał konferencje prasową, na której miał odnieść się do zarzutów, że prokuratura wojskowa w Poznaniu sześć razy złamała prawo, badając te przecieki. Płk Przybył wygłosił 15 minutowe oświadczenie, m.in. o tym, że w śledztwie nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze, piszący, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani, co miało wynikać z faktu, że prokuratura "prowadzi bardzo poważne śledztwa związane z przestępczością zorganizowaną w Wojsku Polskim". Tuż po konferencji płk Przybył wyprosił z sali dziennikarzy, mówiąc im, że chce ją przewietrzyć. Gdy wszyscy wyszli, padł strzał. W poniedziałek po południu Prokurator generalny Andrzej Seremet miał ogłosić swe decyzje w sprawie prokuratorów wojskowych z Poznania, którzy według mediów bez koniecznej decyzji sądu chcieli, aby teleoperatorzy ujawnili im esemesy m.in. dziennikarzy. Prokurator Generalny miał zapoznać się z wynikami kontroli działań poznańskiej prokuratury wojskowej w śledztwie o przeciek do mediów informacji ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Prokuratura ta sześć razy złamała prawo, żądając by operatorzy sieci komórkowych ujawnili jej treść esemesów dziennikarzy oraz prokuratorów - podała "Gazeta Wyborcza". Operatorzy tych danych nie udostępnili, bo tajemnicę korespondencji można uchylić tylko za zgodą sądu, której w tej sprawie nie było.