Pięciu osobom, które miały brać łapówki w związku z pracami archeologicznymi przy autostradzie A1 i A2, grozi kara od 2 do 12 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy. - Będziemy starali się udowodnić w tym procesie, że mój klient jest osobą niewinną" - powiedział przed rozprawą Sławomir Szczęsny - obrońca jednego z oskarżonych. Na poprzednim posiedzeniu sąd zadecydował o wyłączeniu do odrębnego postępowania sprawę Tadeusza K. z Fundacji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, który wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura zgodziła się na wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, karę grzywny w wysokości 75 tys. zł oraz 6-letni zakaz zajmowania stanowisk państwowych oraz w Fundacji. Oskarżeni o korupcję w związku z pracami archeologicznymi przy budowie autostrad A1 i A2 mieli - według prokuratury - stworzyć proceder korupcyjny, który zmuszał m.in. środowiska naukowe do nielegalnych działań przy pracach archeologicznych na budowie autostrad. Naukowcy musieli oddawać oskarżonym część pieniędzy, które otrzymywali za opłacane przez inwestorów prace archeologiczne. Wśród oskarżonych są Marek C. - były dyrektor Muzeum Archeologicznego w Poznaniu, Marek G. - b. dyrektor Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego w Warszawie oraz jego zastępca Rafał M., Tomasz Z. - naczelnik wydziału ds. środowiska Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz kierownik Zakładu Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego - Lech Cz. Według prokuratury proceder korupcyjny polegał na wykorzystywaniu przepisów obowiązujących w latach 1998-2005 przy inwestycjach finansowanych przez GDDKiA, które pozostawiały Markowi G. - jako dyrektorowi Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego - wybór wykonawcy, kontrolę i odbiór prac. Dowolność w zlecaniu badań archeologicznych miała pozwolić na stworzenie przez Marka G. i Tomasza Z. swoistego imperium, w którym środowiska naukowe, aby utrzymać się na rynku specjalistycznych badań archeologicznych, zmuszone były płacić obu zatrzymanym haracz. Według śledczych, wartość zlecenia, jeszcze przed przyjęciem go do realizacji przez wskazanego archeologa, miała być powiększona o kwotę łapówki. W niektórych przypadkach stanowiła ona nawet 10 proc. wartości zleconych badań archeologicznych. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyli zleceniobiorcy - szefowie niektórych archeologicznych zespołów badawczych, skupionych przy Fundacji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, którzy zbuntowali się przeciw coraz większym żądaniom Marka G.