Przez lata lokatorzy nie płacili bowiem czynszu i stawiali domy bez pozwolenia, na gruntach kościelnych. Proboszcz pozywa mieszkańców o zapłatę 47 tysięcy złotych za użytkowanie gruntów. Właścicielem tej ziemi jest niby parafia rzymsko-katolicka pod wezwaniem Jana Jerozolimskiego, zarządcą niby ksiądz Królak - przyznają parafianie. Ksiądz Królak twierdzi, że w księgach wieczystych nie ma żadnego "niby", może więc spokojnie sprzedać osiedle. Dlatego też odwiedzając wiernych po kolędzie uprzedził ich, aby nie podejmowali już żadnych prac remontowych, ponieważ w ciągu najbliższych dni "przyjedzie spychacz, który zrówna wszystko z ziemią". Proboszcz nie chciał komentować całej sytuacji, twierdzi, że jest chory. Jego prawnik pytany o sprzedaż powiedział, że parafia najchętniej otrzymałaby od miasta grunt zamienny. Ludzie już zapowiadają, że prędzej przejedzie ich spychacz proboszcza, niż wyprowadzą się ze swojego osiedla. Więcej informacji: