Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Poznania Joanna Żabierek przekazała, że za poniedziałkową decyzją Jacka Jaśkowiaka stoi "utrata zaufania" do Kierzek-Koperskiej. "Prezydent nie może dalej z taką osobą współpracować, ponieważ od swoich współpracowników wymaga pełnego zaangażowania i określonych kompetencji" - powiedziała. Żabierek potwierdziła, że swoją decyzję Jaśkowiak przekazał Kierzek-Koperskiej SMS-em. "Prezydent podejmował próby rozmowy telefonicznej z panią <a class="db-object" title="Katarzyna Kierzek-Koperska" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-katarzyna-kierzek-koperska,gsbi,4208" data-id="4208" data-type="theme">Katarzyną Kierzek-Koperską</a>, ona nie odbierała telefonu, w związku z czym wysłał do niej SMS-a. Media już wcześniej pytały się o status pani Katarzyny Kierzek-Koperskiej. W związku z podjętą decyzją prezydent ją zakomunikował - nie chciał, żeby dowiedziała się o tym z mediów" - wyjaśniła. Żabierek dodała, że poniedziałkowe odwołanie Kierzek-Koperskiej jest równoznaczne z wypowiedzeniem umowy o pracę. "Pani Katarzynie-Kierzek Koperskiej przysługuje miesiąc wypowiedzenia, który zacznie biec, kiedy wróci do pracy. Aktualnie przebywa na zwolnieniu lekarskim do 24 lipca" - powiedziała. Kto zastąpi Kierzek-Koperską? Wyjaśniła, że do czasu wyznaczenia nowego zastępcy dotychczasowe kompetencje Kierzek-Koperskiej zostały rozdysponowane wśród pozostałych wiceprezydentów. Następca Kierzek-Koperskiej ma zostać wyznaczony na przełomie roku. "Ponieważ jeszcze mamy epidemię koronawirusa, nie jest to dobry moment na wprowadzanie kolejnej osoby do zespołu" - tłumaczyła Żabierek. "Nie było podziękowań za współpracę" W rozmowie z poznańską "Gazetą Wyborczą" Katarzyna Kierzek-Koperska zwróciła uwagę na formę zakomunikowania decyzji Jaśkowiaka. "Nie było podziękowań za współpracę. Odbyło się to w bardzo nieeleganckim stylu. Decyzja prezydenta nie jest dla mnie oczywiście żadnym zaskoczeniem. 'Utrata zaufania' to bardzo ogólne pojęcie, a pan prezydent nie musi uzasadniać tego odwołania, bo na to stanowisko zostałam powołana bez konkursu. Wszyscy wiemy, że to jest decyzja polityczna i że ona nie ma nic wspólnego z zamknięciem lasów" - powiedziała "Wyborczej". Konflikt Od kwietnia Katarzyna Kierzek-Koperska przebywa na zwolnieniu lekarskim. Wcześniej była publicznie krytykowana przez Jacka Jaśkowiaka za to, że bez konsultacji wydała decyzję o zakazie wstępu do miejskich lasów po ogłoszeniu wprowadzenia podobnych obostrzeń w skali całego kraju w związku z zagrożeniem koronawirusem. Prezydent Jaśkowiak cofnął zakaz wydany przez swoją zastępcę. Ustalenia "GW" Według poniedziałkowej publikacji "Gazety Wyborczej" odejście Kierzek-Koperskiej, dotychczasowej szefowej wielkopolskiego regionu Nowoczesnej, Jacek Jaśkowiak (PO) uzgodnił z przewodniczącym tej partii <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-adam-szlapka,gsbi,1647" title="Adamem Szłapką" target="_blank">Adamem Szłapką</a>. Według gazety ze względów wizerunkowych do odejścia miało dojść po wyborach prezydenckich. "GW" podała, że na wniosek zarządu regionu Nowoczesnej w Wielkopolsce zarząd krajowy partii wprowadził w woj. wielkopolskim zarząd komisaryczny, który ma reprezentować posłanka Paulina Hennig-Kloska. "Rozważam dołączenie do Platformy Obywatelskiej. Politycy PO wspierali mnie przez półtora roku, zachowywali się wobec mnie bardziej lojalnie niż moja własna partia" - powiedziała "Wyborczej" Kierzek-Koperska.