Podwyżka dotyczy 1300 lokali, którymi dysponuje gmina Gdańsk. - Przez całe lata czynsze w tych lokalach były śmiesznie małe w porównaniu z cenami wolnorynkowymi - uzasadnia zarządzenie miasta wiceprezydent Maciej Lisicki. Najdroższe mają być lokale położone w tzw. strefie prestiżu, która obejmuje ul. Długą i Długi Targ. Ale drożej będą płacić wszyscy, szklarze z Wrzeszcza, piekarze z Nowego Portu czy sklepikarze z Oliwy. Podwyżka, która wynosi kilkaset, a nawet tysiąc procent, budzi jednak powszechny sprzeciw najemców. Większość napisała już protesty do gdańskiej rady i prezydenta. Zaangażowanie - Kiedy dotarło do nas pismo z Urzędu Miasta, bardzo się zmartwiliśmy - mówi Barbara Glaza, która wraz z mężem od 17 lat prowadzi przy ul. Długi Targ galerię. - Wpakowaliśmy w to miejsce mnóstwo serca i pieniędzy, bo przez te lata trzeba było zrobić duże remonty, m.in. w wyniku awarii kanalizacji z winy innych lokatorów - mówi pani Glaza. - Miasto nie dało na to złotówki. Obawiamy się, że cała ul. Długa zapełni się bankami i restauracjami, bo innych nie będzie stać na płacenie tak wysokich czynszów - dodaje pani Barbara. Podobnie myśli właściciel zakładu zegarmistrzowskiego przy ul. Długiej: - Po takiej podwyżce ulica będzie przypominała alejki galerii handlowych, będą te same co wszędzie markowe sklepy, bo tego rodzaju koncerny nie liczą się z ceną. Unikalny charakter samego centrum miasta zostanie bezpowrotnie unicestwiony. Do zwijania żagli przygotowują się położone w tym samym ciągu ulicy kwiaciarnia i sklep "Cepelia" z wyrobami regionalnymi. - Zachodni turyści u nas kupują coraz rzadziej, ponieważ kurs dolara i euro nie jest korzystny - mówi pracownica "Cepelii". - Na tak wysokie opłaty na pewno nie będzie nas stać. Ogłosimy przetarg Wiceprezydent Maciej Lisicki nie obawia się jednak, że "strefa prestiżu" będzie ciągiem banków, restauracji i markowych sklepów. - Chcemy, żeby były tam restauracje i galerie - mówi Lisicki. - Jeśli ktoś uważa, że czynsz jest za wysoki, może prosić o ogłoszenie przetargu ograniczonego tylko do tej jednej branży. Miasto nie jest od tego, by dopłacać do biznesu, który niezbyt dobrze idzie. Wszyscy podkreślają to, że remontowali lokale, ale przez 18 lat w mieście nikt nie płacił porządnego czynszu. Te pieniądze zostawały w kieszeni najemców i można je było inwestować w remonty. Właścicielka galerii Barbara Glaza uważa jednak, że przetargi będą krzywdzące. - Kto nam zwróci zainwestowane pieniądze? - pyta Glaza. - I co z tego, że przetarg wygra człowiek z workiem pieniędzy, galeria sztuki nie jest w stanie wypracować tak dużego zysku, by móc opłacić wysoki czynsz. Bogdan Oleszek, przewodniczący gdańskiej Rady Miasta, staje po stronie najemców. - Jest za dużo protestów, chcemy w najbliższym czasie spotkać się z prezydentem Lisickim i posłuchać jego wyjaśnień - mówi Oleszek. - My, radni, możemy w tej sprawie jeszcze dużo zrobić. - Nie uważam, że pomysł Lisickiego należy storpedować - mówi z kolei radna Małgorzata Chmiel. - Za uzyskane w ten sposób pieniądze można by zbudować dwie nowe szkoły. Trzeba się ze spokojem temu przyjrzeć. Alina Wiśniewska alina.wisniewska@echomiasta.pl