Za wykonaną pracę nie zapłacił jej ani złotówki z zawartych w umowie 850 zł. Nałożył na nią bowiem karę pieniężną w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Nie czytałam umowy Izabela Konkol poszła do swojej pierwszej pracy 7 lipca 2008 roku. Przez dwa miesiące, na czas urlopów, miała zastępować panie pracujące na etacie w leszczyńskiej delegaturze Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu. Właściciel firmy Polinvest z podpoznańskich Złotnik podpisał z nią umowę zlecenia. - Nie czytałam tej umowy. Dla mnie było najważniejsze, że dostanę 850 zł brutto na miesiąc i że to zlecenie mam do 8 września - przyznaje Izabela Konkol z Leszna. Skrupulatnie wykonywała swoje obowiązki. Zamiatała i szorowała korytarze, sprzątała urzędnicze pokoje. Ostatniego lipca spodziewała się wynagrodzenia, ale jej konto było puste. Niespodziewanie 6 sierpnia otrzymała pismo od zleceniodawcy: "Wypowiadam Pani umowę zlecenie zawartą w dniu 7 lipca 2008. Jednocześnie na podstawie par. 9 ust. 3 zostaje nałożona kara pieniężna.". Rachunek za sprzątanie Leszczynianka długo zastanawiała się, co było przyczyną wypowiedzenia umowy. Do głowy jej nie przyszło, by zajrzeć do podpisanego przez nią dokumentu. Do szefa w Poznaniu nie mogła się dodzwonić, na miejscu nikt nie umiał udzielić jej odpowiedzi. Dopiero wspólnie z dziennikarką "Panoramy Leszczyńskiej" odkryła, co było przyczyną zwolnienia. Otóż punkt trzeci umowy zlecenia zobowiązywał ją, by wystawiła zleceniodawcy rachunek opisujący, ile dni sprzątała. - Jaki rachunek? Ja w życiu nie wystawiałam nikomu rachunku? Czy ja jakaś firma jestem czy co? - denerwowała się pani Iza. Ponieważ rachunku nie wystawiła, zgodnie z umową, którą podpisała, straciła prawo do wypracowanej pensji. Nie jak człowiek? W umowie określona jest jednak alternatywa: niewystawienie rachunku nie musi, ale MOŻE spowodować nałożenie kary pieniężnej. Dlaczego jednak firma Polinvest tak rygorystycznie potraktowała sprzątaczkę? Kilkakrotnie próbowaliśmy umówić się na spotkanie z przedstawicielem tej firmy. Miał dobrą wolę, ale domagał się pisma z prośbą o spotkanie. Wtedy kancelaria prawna obsługująca Polinvest miała wyznaczyć nam termin rozmowy. Wysłaliśmy więc faks pod numer, który jest również podany w umowie zlecenia pani Izy. Zadaliśmy kilka pytań. W wyznaczonym terminie nie otrzymaliśmy żadnej, nawet telefonicznej odpowiedzi. W rozmowie telefonicznej z przedstawicielem zleceniodawcy dowiedzieliśmy się jednak, że inne panie zatrudnione na umowę zlecenie nie mają problemu ze składaniem rachunków. Jak stwierdzono, przypadek leszczynianki jest pierwszy w ich praktyce. Nasz rozmówca był zdziwiony pytaniami o moralną stronę posunięcia Polinvestu. Zdumiony pytał retorycznie: "My nie zachowaliśmy się jak człowiek?". Podkreślał też, że pani Iza podpisała umowę, a więc zapoznała się z jej zapisami. Marta Krzyżanowska-Sołtysiak Paragraf 9, pkt 3 umowy-zlecenia z firmą Polinvest: "Wypłata następuje do 21-go każdego miesiąca, za miesiąc poprzedni, na podstawie wystawionego przez Zleceniobiorcę, najpóźniej na 18 dni przed upływem powyższego terminu, rachunku. Rachunek określa m.in. łączną ilość dni wykonanych w danym miesiącu przez Zleceniobiorcę (...). Nie złożenie rachunku faksem lub pocztą w wyznaczonym terminie przez Zleceniobiorcą może spowodować, że zleceniodawca nie wypłaci należnych pieniędzy tytułem kary umownej w wysokości 100 proc. przysługującego się wynagrodzenia. Zleceniobiorca oświadcza, że w przypadku nie złożenia rachunku w terminie nie będzie domagał się odszkodowania lub/oraz wynagrodzenia". Jacek Maćkowiak, starszy inspektor pracy leszczyńskiego oddziału Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu: W takiej sytuacji leszczynianka może wystąpić do sądu cywilnego z roszczeniem o zapłatę. Druga opcja, to wystąpienie do sądu pracy o ustalenie stosunku pracy. Sąd zbada sposób jej wykonywania i może uznać, że więcej jest cech umowy o pracę, niż umowy zlecenia. Skutkuje to m. in. wypłatą minimalnego ustawowego wynagrodzenia itp. W tym przypadku, po przeprowadzeniu stosownego postępowania, rozważymy decyzję reprezentowania pokrzywdzonej kobiety w sądzie. Krzysztof Ratajczak, zakład obsługi administracji Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu: Firma Polinvest jako najtańsza wygrała u nas przetarg na sprzątanie delegatur urzędu. Niestety, mamy z nią nie najlepsze doświadczenia. W Koninie przed terminem rozwiązaliśmy umowę - sprzątanie odbywało się tam m. in. za pomocą szarego mydła, a ludzie dostawali rażąco niskie wynagrodzenia. Polinvest za sprzątanie delegatury w Lesznie otrzymuje około 5 tys. zł miesięcznie. Nie mamy żadnego wpływu na pracownicze sprawy w tej firmie. Niepokojące sygnały jednak do nas docierają. Dlatego w październiku, gdy wygaśnie ich umowa na wszystkie delegatury, nie rozpiszemy już przetargu. Mogłoby się bowiem okazać, że znów zaoferują najniższą cenę i musieliby wygrać.