Sąd zawiesił warunkowo wykonanie kary pozbawienia wolności na okres pięciu lat. Jednocześnie, pod groźbą odwieszenia kary, zobowiązał obie oskarżone do zwrotu w terminie trzech lat przywłaszczonych pieniędzy. Wyrok jest zgodny z oczekiwaniami oskarżenia. Obrona wnosiła o uniewinnienie. Kobietom groziła kara pozbawienia wolności do 10 lat. Przed sądem stanęły skarbniczka Zdzisława K. i kasjerka Violetta D. z urzędu gminy w Raszkowie. Kobiety przyznały się do "pożyczenia" jedynie 65 tys. zł - poinformował rzecznik prasowy prokuratury okręgowej, Janusz Walczak. Według niego, na dokładne określenie przywłaszczonej kwoty pozwoliła opinia powołanych w trakcie śledztwa biegłych z dziedziny księgowości. Kobiety kradły pieniądze przez pięć lat. - Podrabiały faktury i dowody wypłat, podpisując je nazwiskami osób rzekomo odbierających pieniądze - wyjaśnił Walczak. Nieprawidłowości finansowe wykryła przypadkowo gminna kontrola wewnętrzna. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że okolicznością łagodzącą było złożenie przez kobiety szczegółowych wyjaśnień, które pomogły w ujawnieniu nieprawidłowości gminnej księgowości. - Oskarżone złożyły w śledztwie szczegółowe wyjaśnienia i nie utrudniały czynności prokuratury - mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego, Małgorzata Malkowska. Sąd uwzględnił też dotychczasową niekaralność urzędniczek, ale podkreślił, że ich zachowanie wynikało z niskich pobudek i wymaga szczególnego potępienia. - Oskarżone wykorzystały dla własnych celów zajmowanie stanowiska w gminie i zaufanie pracodawcy, by osiągnąć korzyść majątkową - podkreśliła sędzia Malkowska. Proces toczył się prawie trzy lata. Wyrok jest nieprawomocny.