W zeszłym tygodniu spotkał pan się z członkami stowarzyszenia Eka. Co kryje się za tą gwarową nazwą? Włodzimierz Groblewski: W Warszawie działają regionalne zrzeszenia osób pracujących w stolicy, ale silnie związanych z miastami, z których pochodzą. Tworzą "układ", grupy lobbingowe. Poznańskie stowarzyszenie nazywa się Eka i ma prawie piętnastoletnią tradycję. Działają w nim ludzie różnych profesji, m.in. Filip Bajon, Emilia Krakowska, Marisz Walkowiak - prezes Sokołowa, kanclerz Zygmund Porolniczak, a przewodniczącym Eki jest były redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Grzegorz Gauden. Poznańska Eka jest jedną z najsilniejszych frakcji. Aktywne są również te z Krakowa, Szczecina oraz Loża Trójmiejska. Poznańskie pyry w Warszawie pomogą nam promować miasto? Dokładnie. Eka i inne regionalne zrzeszenia zorganizowały spotkanie, podczas którego wiceprezydent Warszawy Jerzy Miller zaproponował przedstawicielom innych miast promocję w stolicy. W ciągu dwóch - trzech tygodni w warszawskim ratuszu pokażemy wystawę, przedstawiającą poznańskie inwestycje. Do stolicy inwestorzy walą drzwiami i oknami, i sam wiceprezydent Miller przyznaje, że nie jest w stanie wszystkich obsłużyć. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kierował ich do innych miast, m.in. Poznania. Na tym skończą się nasze działania promocyjne w Warszawie? Oczywiście, że nie. To dopiero początek. Na wiosnę planujemy pokazać na placu Zamkowym dużą wystawę promującą Poznań. Jej zorganizowanie jest już pewne. Na razie nie chciałbym zdradzać kolejnych pomysłów, ale będą nastawione na ściąganie inwestorów do miasta. Czy podobne stowarzyszenie, jak Eka w Warszawie, mogłoby powstać na emigracji, a poznaniacy, którzy wyjechali za pracą, mogliby wspomagać promocje miasta np. w Londynie czy Dublinie? To dobry pomysł, ale trudny do zrealizowania. Potrzeba instytucji, która zajęłaby się zintegrowaniem poznańskiej emigracji. Michał Wybieralski michal.wybieralski@echomiasta.pl