Dzisiejsze postępowanie dotyczyło tylko tego czy przełożony sędziego słusznie postąpił zawieszając go w pełnieniu obowiązków. Sąd zgodził się z opinią przełożonego po tym, jak wysłuchał wyjaśnień sędziego i strażników miejskich, którzy byli na miejscu wypadku. Ci opowiedzieli jak sędzia spowodował kolizję, a zaraz później próbował uciec. Badanie alkomatem wykazało półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sędzia twierdził dziś, że samochód prowadził jego ojciec, który zaraz po wypadku uciekł. Sąd mu nie uwierzył. - Te wyjaśnienia zostały odrzucone przez sąd dyscyplinarny. Na tym etapie sprawy są to tłumaczenia nielogiczne - tłumaczył. Sędzia O. może odwołać się od dzisiejszego orzeczenia do Sądu Najwyższego, ale i tak czeka go kolejne postępowanie, tym razem w sprawie o pozbawienie immunitetu. Dopiero kiedy go utraci stanie przed sądem za prowadzenie po pijanemu. Do wypadku z udziałem Wojciecha O. doszło wieczorem 7 listopada 2001 r. na ruchliwej ulicy w Gdańsku-Wrzeszczu. Wojciech O. jadący skodą najechał na tył Fiata Cinquecento. Następnie, według policji, próbował uciekać z miejsca zdarzenia. Kobieta, która kierowała samochodem, wybiegła na jezdnię i zatrzymała patrol straży miejskiej. Kierowca nie chciał zjechać z drogi. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy strażnicy zagrozili, że użyją siły. Sędzia w obecności prokuratora dmuchał w alkomat. Badania wykazały najpierw 1,64 a później 1,67 promila alkoholu. Przypomnijmy: Sędzia Wojciech O. prowadził sprawę pożaru w hali gdańskiej stoczni. Po jego zawieszeniu trzeba będzie rozpocząć ją od nowa.