W opinii kierowców z innych miast poznaniacy są kulturalni na drodze, ale... nie potrafią parkować. Zajmują dwa miejsca, parkują wzdłuż, gdy można na skos, tarasują wyjazdy. Straż miejska twierdzi jednak, że w ostatnich latach poprawiła się "kultura parkowania". Liczba kierowców parkujących w sposób niedozwolony w centrum Poznania w ostatnich kilku latach znacznie się zmniejszyła. Kierowcy się do tego nie przyznają, ale w tym wypadku wpływ na ich zachowanie wywarła działalność straży miejskiej, która dysponuje budzącymi zgrozę blokadami na koła. Z biegiem lat poznańscy kierowcy nauczyli się parkować swoje auta poprawnie. - W latach 90. zakładaliśmy do 20 blokad podczas jednej zmiany, teraz są to cztery, pięć blokad dziennie - mówi Przemysław Piwecki z poznańskiej staży miejskiej. - Obecnie problem nieprawidłowego parkowania dotyczy głównie okolic Placu Wolności. Gdy powstał tam parking podziemny, część miejsc parkingowych w jego okolicy zkliwidowano, a na innych zmieniono zasady parkowania. Kierowcy jeszcze się do tego nie przyzwyczaili i zdarza im się parkować niezgodnie z przepisami - wyjaśnia. Za parkowanie w niedozwolonym miejscu kierowcy grozi założenie blokady przez straż miejską, a także mandat w wysokości 100 złotych i jeden punkt karny. Chociaż strefa płatnego parkowania miała ograniczyć ilość samochodów w centrum, to i tak jest ono z reguły nadmiernie zatłoczone. Kierowcy decydują się więc na postawienia auta w miejscach niedozwolonych, tarasując bramy wjazdowe do kamienic czy stając na pasach dla pieszych. Ignorując zakazy i myśląc, że nie popełniają wykroczenia narażają innych na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia. Gdy brama wjazdowa do budynku jest zatarasowana, żadna karetka czy pojazd straży pożarnej nie ma szans by dotrzeć do potrzebujących. Tacy kierowcy także siebie narażają na duży stres. Może się bowiem okazać, że gdy wrócą do swego auta, już go nie zastaną. - Sankcje są poważne, o czym kierowcy nie wiedzą lub zapominają. Samochód blokujący wjazd zostaje odholowany na parking, a jego właściciel musi pokryć koszty wynajęcia lawety i przechowania samochodu - wyjaśnia Przemysław Piwecki. - Taki kierowca dostanie też mandat i karne punkty - dodaje. Adminstratorzy budynków znają problem samochodów blokujących wjazd i radzą sobie z tym "metodami chałupniczymi" np. stawiając na ulicy skrzynki po piwie czy kartony uniemożliwiające zaparkowanie auta. Poza centrum miasta ogromnym problemem są kierowcy, którzy swoje auta parkują w sposób kojarzący się... z damskimi majtkami. Jak to określił jeden z poznańskich kierowców-internautów: - Poznaniacy to są wielbicielami stringów - lubią mieć pasek pomiędzy... "Stringi" powstają wtedy, gdy kierowcy parkują naraz na dwóch miejscach parkingowych, a pomiędzy kołami pozostaje poziomy znak drogowy, który te miejsca wyznacza. - Można to zauważyć bardzo często na parkingach osiedlowych i przy centrach handlowych - wylicza Przemysław Piwecki. - Kierowcy idą na łatwiznę parkując po łuku i nie próbując manewrować. A wystarczy zatoczyć większy łuk - dodaje. Za takie parkowanie nie grożą mandaty ani inne sankcje, jednak zły nawyk jest uciążliwy dla innych użytkowników parkingów i psuje humor kierowcom. - Gdy miejsca parkingowe są oznaczone, to należy parkować zgodnie z tymi oznaczeniami. Gdy nie są oznaczone trzeba stanąć tak, aby innym kierowcom też umożliwić postój - przypomina Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki. Elwira Trzcielińska