Na razie prezydent wycofał projekt uchwały w tej sprawie, ponieważ większość radnych nie poparła proponowanych rozwiązań. - Generalnie jestem przeciwny, ponieważ będzie to kolejny podatek - mówi Maciej Przybylak, radny PiS. - Poznań bardzo chętnie, jako pierwszy wprowadza obciążenia, które spadają na mieszkańców. To wynika z filozofii prezydenta maksymalnego fiskalizmu. Wprowadzenie opłat za tzw. deszczówkę zakrawa na kiepski dowcip, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość opadów w Poznaniu, jedną z najniższych w kraju. Ale ta argumentacja jest obosieczna. Coraz mniejsze opady powodują, że poziom wód gruntowych w Poznaniu i Wielkopolsce obniża się - region stepowieje. Chcąc zapobiegać temu zjawisku powinniśmy zacząć oszczędzać wodę. I to jest jeden z powodów uzasadniających wprowadzenie opłat za odprowadzanie ścieków opadowych i roztopowych do kanalizacji deszczowej. Mają one nas zmusić do proekologicznych zachowań. Poznańskie władze idą jednak najprostszą drogą, na skróty. Łatwiej bowiem złupić nasze kieszenie w trosce o ochronę środowiska, niż zachęcić mieszkańców, przedsiębiorców, inwestorów do podjęcia działań zmierzających do wykorzystania wody, która leci za darmo z nieba. - Opłata ma zachęcić do tego, żeby nie spuszczać deszczu do kanalizacji, ale ją zagospodarować - przekonuje Wojciech Kręglewski, przewodniczący klubu radnych PO. - To nie my wymyśliliśmy takie prawo - dodaje.