Ok. godz. 18.30 zakończyły się prace służb na rondzie Starołęka w Poznaniu. Wznowiono ruch tramwajów. - Mamy dwie osoby ciężko ranne, pięć osób średnio rannych i 22 lżej. I te 29 osób jest poddanych hospitalizacji, jest to zatem liczba bardzo duża, wypadek jest bardzo poważny - mówił w południe zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski, który przyjechał na miejsce zdarzenia. Jak dodał, okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez służby oraz specjalną komisję MPK. Wiśniewski podziękował na miejscu służbom ratunkowym, strażakom i służbom medycznym, które - jak mówił - we współpracy z MPK bardzo szybko podjęły akcję ratunkowa i zaopiekowały się osobami poszkodowanymi. - Najważniejsze, że nikt nie zginął, to jest najważniejsza rzecz - podkreślił Wiśniewski. "Najechał na tył tramwaju" Tuż po wypadku sierż. sztab. Marta Mróz z poznańskiego policji mówiła o 31 poszkodowanych osobach. Na miejscu interweniowała m.in. policja i straż. Lądował także śmigłowiec LPR. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że motorniczy kierujący tramwajem linii nr 12 najechał na tył poprzedzającego go tramwaju linii nr 7. Obecnie policjanci zabezpieczają miejsce zdarzenia i kierują ruchem drogowym. Ruch tramwajów jest wstrzymany - relacjonowała po południu policjantka. Motorniczy kierujący pojazdem, który miał najechać na tył drugiego tramwaju, był pracownikiem MPK z wieloletnim doświadczeniem. Jak podała policja, mężczyzna w chwili zdarzenia był trzeźwy. W wyniku wypadku jeden z motorniczych został uwięziony w tramwaju. Oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu st. kpt. Michał Kucierski powiedział, że "motorniczy został uwolniony z pojazdu i śmigłowcem LPR został przetransportowany do szpitala".