W tej formie zadłużenia Poznań wyprzedził już dotychczasowego rekordzistę - Gdynię. Ale na tym nie koniec: w sumie miasto chce wyemitować papiery za 500 mln zł. Takie zadłużenie budzi w stolicy Wielkopolski spore emocje, tym bardziej, że Poznań musi jednocześnie spłacać inne, zaciągnięte wcześniej kredyty. Miejscy urzędnicy uspokajają. - Finanse miasta Poznań znajdują się pod permanentną kontrolą - mówi Barbara Sajraj, skarbnik miasta. Co do nowych mostów wszyscy są zgodni, że są one potrzebne, ale co do nowych tramwajów zdania są podzielone. Tym bardziej, że owe 500 mln zł kiedyś przyjdzie spłacić. - Spłatę obligacji rozpoczniemy od 2007 roku. W naszym programie założyliśmy, że nasze obligacje będą miały terminy zapadalności od 4 do 5 lat. Zakończymy sprzedaż obligacji w 2011 roku - mówi Sajraj. Obligacje i kredyty to zawsze ryzyko, ale faktem jest, że bez pożyczek wielu inwestycji w ogóle nie można by było zrealizować. Obligacje miasta w 20 proc. kupili sami poznaniacy; resztę banki i inne instytucje finansowe.