Według pacjentek wypowiadających się w reportażu TVN, który w marcu 2010 r. nagłośnił sprawę, seksuolog miał je molestować w czasie wizyt terapeutycznych, wprowadzać w stan hipnozy i dotykać miejsc intymnych. Przed rozpoczęciem rozprawy Gapik powiedział dziennikarzom, że cieszy go, iż proces będzie się toczył z wyłączeniem jawności. - Będę mógł wreszcie w sposób swobodny omówić sytuacje, które dotyczyły zaburzeń występujących u tych pań. To, co ja nazywam swoją metodą, jest stosowane przeze mnie od 40 lat, to są tysiące zabiegów - powiedział. Gapik przyznał, że czuje się oszukany przez dziennikarza, który przygotował dla telewizji materiał nt. jego metod terapeutycznych. Po skierowaniu w marcu aktu oskarżenia Gapik wnioskował o jego cofnięcie do prokuratury ze względu na rzekomą stronniczość biegłego z Francji. Według seksuologa i jego obrony biegły - jeszcze przed powołaniem go na tę funkcję - miał negatywnie wypowiadać się w mediach na temat metod terapeutycznych oskarżonego. Sąd uznał, że nie ma okoliczności, które mogłyby podważyć wiarygodność biegłego. Postępowanie w sprawie molestowania pacjentek prokuratura prowadziła od końca marca 2010 r. Terapeutę oskarżono o sześć przestępstw dotyczących doprowadzenia podstępem do poddania się "innej czynności seksualnej" jego pacjentek. Tuż po nagłośnieniu tych zarzutów Gapik tłumaczył, że audycja była telewizyjną prowokacją, w której przedstawiono jego "działalność kliniczną w sposób wysoce tendencyjny i nieprawdziwy". Wyjaśnił, że stosuje "specyficzną, autorską formę terapii behawioralnej, opracowaną przez niego na podstawie posiadanej wiedzy teoretycznej i wieloletniego doświadczenia klinicznego". W oświadczeniu na swojej stronie internetowej psycholog zgodził się na publikowanie jego imienia i nazwiska.