Dawid F. i Mateusz przyjaźnili się. Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 11 na 12 listopada 2021 roku. Według ustaleń śledczych, Dawid F. zadał koledze wiele ciosów. Mateusz został zabrany do szpitala, tam zmarł. Matka pokrzywdzonego - jak wskazywała - była w stanie rozpoznać syna w szpitalu jedynie po tatuażu. Prokuratura oskarżyła Dawida F., że "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, dokonał zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem małoletniego Mateusza w ten sposób, że wielokrotnie zadawał pokrzywdzonemu ze znaczną siłą uderzenia rękoma, kopał go po głowie, twarzy i całym ciele, kontynuując zadawanie tych uderzeń mimo doprowadzenia leżącego na podłodze pokrzywdzonego do stanu bezwładności, czym spowodował ciężkie obrażenia czaszkowo-mózgowe, w następstwie których pokrzywdzony zmarł, pomimo udzielenia mu pomocy medycznej". Oskarżony: W życiu nie chciałem pozbawić życia drugiego człowieka 20-letni obecnie oskarżony na rozprawę został doprowadzony z aresztu. W sądzie mężczyzna przyznał się do pobicia Mateusza, a nie przyznał się, że chciał go zabić. - W życiu nie chciałem pozbawić życia drugiego człowieka, w szczególności najlepszego przyjaciela - mówił w piątek oskarżony. W sądzie obecna była matka Mateusza. Kobieta jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Na ławie, przy której siedziała na sali rozpraw, postawiła zdjęcie swojego zmarłego syna. Po odczytaniu przez sąd poprzednich zeznań oskarżonego, Dawid F. padł na kolana i zaczął błagać matkę Mateusza o wybaczenie. - Chcę prosić o przebaczenie, chociaż wiem, że to jest niewybaczalne, ale chcę żeby państwo wiedzieli, że niczego w życiu tak bardzo nie żałuję i nie wstydzę się, jak tego, co się stało. Przepraszam, naprawdę bardzo bym chciał cofnąć czas, ale wiem, że to nie jest możliwe - mówił ze łzami w oczach. Matka Mateusza do oskarżonego: Nigdy Ci tego nie wybaczę Matka Mateusza płacząc, krzyczała do oskarżonego: "Oddaj mi Mateusza, oddaj mi go, oddaj mi moje dziecko". - Zniszczyłeś wszystko. Przecież Ty go skatowałeś. Ja nie chcę twoich przeprosin, nigdy Ci tego nie wybaczę (...) Z idealnego kolegi - potwór, nie wierzę w to. Nie nazywaj go przyjacielem, bo prawdziwy przyjaciel nie zabija - podkreślała matka 17-latka. Po emocjonalnej wymianie zdań, oskarżony kontynuował składanie wyjaśnień. Jak mówił, z Mateuszem przyjaźnili się, wiele czasu spędzali razem. Dawid F. przyznał, że był uzależniony od narkotyków, ale dzięki pomocy rodziców udało mu się z tego wyjść. Mówił, że zerwał, lub ograniczył w znaczny sposób kontakty ze znajomymi z "tamtego środowiska" i był "czysty". Oskarżony podkreślił, że 11 listopada spotkał się z Mateuszem. Weekend miał spędzić początkowo ze swoją dziewczyną, ale się pokłócili. Oskarżony opisał w sądzie przebieg całego dnia. Wieczorem, w mieszkaniu oskarżonego, razem z Mateuszem pili alkohol. Wtedy też Mateusz miał zaproponować oskarżonemu wzięcie tabletek psychotropowych - oskarżony podkreślał, że nie chciał brać narkotyków, bo rodzice systematycznie robili mu testy na zawartość środków odurzających. Później - jak mówił - kiedy jedna butelka wódki im się skończyła - pojechali rowerami po drugą. Kiedy wrócili Mateusz miał zażyć narkotyki, a Dawid F. usnął. Oskarżony zaznaczył, że kiedy się obudził, Mateusz zaproponował, by jeszcze się napili. - Mateusz zaproponował, żebyśmy wypili drinki. Zgodziłem się, ale wcześniej jeszcze poszedłem do toalety. Po powrocie dostrzegłem, że mój portfel leżał w innym miejscu. Pijąc drinka poczułem bardzo charakterystyczny smak, zapytałem czy mi czego nie dosypał, czy nie pomylił szklanek - mówił oskarżony. Dodał, że "wtedy Mateusz zaczął się awanturować i zaczął mi się wygrażać w sposób nadzwyczaj agresywny". - Był bardzo pobudzony, wulgarny - relacjonował. - Mateusz próbował wziąć ze stołu butelkę z wódką. Bałem się, że chciał mnie uderzyć tą butelką, widziałem ruch, który ewidentnie na to wskazywał, wtedy ja go pierwszy uderzyłem - i od tamtego momentu pamiętam tylko, że uderzyłem go, potem jeszcze drugi raz - i dalej ten obraz mam całkowicie wymazany z pamięci - mówił. Sąd przesłuchał pierwszych świadków W piątek sąd przesłuchał także pierwszych świadków w sprawie, w tym dziadka Dawida F. - to właśnie on znalazł pobitego Mateusza i zawiadomił służby. Świadek mówił w sądzie, że wraz z żoną mieszkają w tym samym budynku, piętro niżej. 12 listopada nad ranem usłyszał z mieszkania, w którym był Dawid F. jakiś rumor, dziwne odgłosy i poszedł sprawdzić, co się dzieje. - Wnuk zachowywał się jakby był w jakimś innym świecie, innym wymiarze - mówił. Dodał, że w mieszkaniu pootwierane były szuflady, drzwiczki, na stole stały szklanki i alkohol. - Zobaczyłem tego chłopaka jak leżał twarzą do podłogi. Zapytałem wnuka: coś ty zrobił? A on bełkotał tylko w kółko: nic mu nie jest, nic mu nie jest, chciał mnie okraść, chciał mnie okraść - mówił dziadek oskarżonego. Dodał, że nigdy nie widział wnuka w takim stanie.