Bracia M. mieszkali sami. Wśród sąsiadów uchodzili za odludków. Obaj nie pracowali. W 1999 roku Przemysław zachorował na raka, ale nie leczył się. Jego stan szybko się więc pogarszał. Pod koniec roku nie był już w stanie wychodzić z domu. Wojciech M. opiekę nad chorym bratem ograniczał jedynie do podawania mu herbaty z rumianku. Nie podawał mu natomiast żadnego jedzenia, co doprowadziło do śmierci Przemysława.