- Prokuratura zleciła lekarzom przeprowadzającym zabieg zabezpieczenie kul. Prawdopodobnie będzie trzeba przeprowadzić ekspertyzę balistyczną. Posiadamy zabezpieczoną broń, z której jeden z rannych napastników został postrzelony. Łączymy tę osobę z napadem w Gaju Wielkim, ale jak zawsze w takim przypadku nie wykluczamy, że tak nie jest - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Mirosław Adamski. 30-letni Damian W. raniony w pierś i brzuch przebywa w jednym z poznańskich szpitali. Jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie. Prokuratura nie postawiła mu na razie żadnego zarzutu. Sprawa otoczona jest głęboką tajemnicą. Nie wiadomo, czy mężczyzna jest przytomny. Reporterka RMF dowiedziała się jedynie, że ma on dwie rany postrzałowe. Nikt w szpitalu nie udziela oficjalnie żadnych informacji. Wejścia na oddział pilnują policjanci, radiowóz stoi też przed szpitalem. Ale nie tylko w szpitalu nikt nic nie chce mówić. Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, Zbigniew Miękisiak pytany o rannego, odpowiada: "Na obecnym etapie postępowania proszę się po wszelkie informacje zgłaszać do rzecznika Prokuratury Okręgowej". Rzecznik prokuratury, Mirosław Adamski twierdzi z kolei, że niewykluczone jest, iż mężczyzna może mieć coś wspólnego z napadem. Jednocześnie zastrzega: "Nie wykluczamy również, że jest to inna osoba, która została postrzelona w innych okolicznościach - niekoniecznie związanych z tym przestępstwem". Niejasne jest też to, jak postrzelony trafił do szpitala. Według jednej z wersji, nieprzytomnego mężczyznę znalazł na chodniku jeden z lekarzy. Z kolei prokurator Adamski powiedział, że ranny dotarł sam do szpitala. Tajemnicą jest też to, kiedy miał tam przybyć. W pierwszej wersji, w szpitalu mężczyzna miał pojawić się w poniedziałek, kilka godzin po napadzie. Według innej - dopiero wczoraj. W poniedziałek czterech mężczyzn zaatakowało samochód, który przewoził 120 tysięcy dolarów utargu z kantoru. Z obu stron padły strzały. Ranny został konwojent. Właściciel kantoru z Pniew, do którego należały pieniądze, wyznaczył nagrodę za pomoc w ujęciu sprawców napadu. Ten, kto pomoże dotrzeć do bandytów, otrzyma 50 tysięcy złotych.