Poznańska firma przez lata była spółdzielnią zrzeszającą pszczelarzy. W ubiegłym roku przekształcono ją w spółkę, w której udziały posiadały związki pszczelarskie i część pracowników. Władze firmy postanowiły znaleźć inwestora strategicznego. - Rada nadzorcza ogłosiła konkurs, w którym uczestniczył pan Tkaczow i pan Krawczyk - mówi prezes spółki Tadeusz Kwaśniewski. Na 5 członków rady nadzorczej 5 opowiedziało się za panem Tkaczowem, gdyż jego oferta była dla firmy bardziej korzystna. Przegrany kandydat na inwestora nie chciał się jednak poddać. Gdy zawiodła droga prawa, Witold Krawczyk postanowił uciec się do innych sposobów. Zaproponował mi, że mam wziąć 100 tys. zł, odejść, a panu Krawczykowi przekazać firmę - mówi prezes spółki Tadeusz Kwaśniewski. Propozycji więc nie przyjął. Wczoraj wieczorem na teren poznańskiej spółki wtargnęło kilkanaście osób. Sterroryzowali portiera, zabrali mu klucze i zajęli budynek. Twierdzili, że reprezentują nowego prezesa. Jako dowód przedstawili protokół z posiedzenia walnego (nielegalnego) zgromadzenia spółki, które odbyło się w samochodzie. Grupę ochroniarzy udało się usunąć dopiero po interwencji policji. W firmie brakuje jednak dokumentów, a prezes obawia się, że to nie koniec walki.