Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, parę dni koncertów międzynarodowych gwiazd, bilety sprzedające się na pniu i międzynarodowa marka muzycznego święta - tak wygląda coroczny wakacyjny Heineken Open'er Festival w Gdyni. Takiej imprezy Poznań jeszcze nigdy nie widział. Miastu jej brakuje, co podkreślają sami poznaniacy. Warto poważnie zastanowić się nad jej organizacją w kontekście starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Przykład tegorocznego Open'era pokazuje, że na duży festiwal muzyczny z dobrymi wykonawcami przyjadą tłumy, nie tylko z całej Polski, ale też z zagranicy. By nie dublować terminu festiwalu Open'er, poznańska impreza mogłaby się odbyć w połowie września, kiedy do Polski wracają już studenci, którzy coraz częściej poświęcają wakacje na pracę za granicą. Rok szkolny nie nabiera wtedy jeszcze rozpędu, więc wielu licealistów również mogłoby przyjechać na taki festiwal. Poza tym młodzi ludzie wciąż będą spragnieni wakacyjnych doznań, pożegnania ze słodką wolnością i latem w wielkim stylu. Naturalnym partnerem do zorganizowania takiego festiwalu jest Kompania Piwowarska, która ma siedzibę w Poznaniu, ale nie sponsoruje ani drużyny Lecha Poznań (sponsorem jest Warka), ani Festiwalu Teatralnego Malta (sponsorem jest Żywiec). - Podejmujemy takie działania marketingowe, które nam się opłacają. Markę piwa Lech promujemy przez "rozkręcanie dobrej zabawy", dlatego byliśmy obecni m.in. na juwenaliach. Parodniowy festiwal muzyczny dobrze wpasowałby się w naszą strategię promocyjną Lecha - przyznaje Paweł Kwiatkowski, rzecznik Kompanii. - Gdyby miasto zwróciło się do nas z pomysłem zorganizowania takiej imprezy, na pewno podjęlibyśmy rozmowy - zapewnia. Z pomysłem udaliśmy się więc do odpowiedzialnego za kulturę wiceprezydenta Poznania Macieja Frankiewicza. - To bardzo dobra koncepcja. Zlokalizowanie takiego festiwalu nie byłoby problemem. W grę wchodzi Malta, peryferie miasta albo Międzynarodowe Targi Poznańskie. Takie wydarzenie doskonale wpisywałoby się w nasze starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Koszty będą pewnie duże, dlatego potrzeba nam solidnego sponsora i partnera - nasz pomysł podchwycił wiceprezydent Maciej Frankiewicz. Od razu przystąpił też do działania - umówił się na spotkanie w tej sprawie z przedstawicielami Kompanii Piwowarskiej. Jeśli negocjacje zakończyłyby się fiaskiem, wiceprezydent mógłby podjąć rozmowy z innymi dużymi firmami - Carlsbergiem, związanym z Poznaniem przez siedzibę Centrum Usług Finansowych, albo Volkswagenem, który ma w stolicy Wielkopolski swoją fabrykę. Jednak ich strategia marketingowa raczej nie uwzględnia promowania się przed duże imprezy muzyczne. Poznańskiego Open'era mogłaby zorganizować np. agencja koncertowa Go Ahead, która jest odpowiedzialna m.in. za tegoroczny festiwal w Jarocinie, produkuje też koncerty międzynarodowych gwiazd w całej Polsce. Taki festiwal to również doskonała promocja Poznania na arenie międzynarodowej. Na tegorocznym gdyńskim Open'erze codziennie na koncertach było przeszło 40 tys. ludzi. Według organizatorów, co czwarty był obcokrajowcem. Dla porównania, organizatorzy szacują, że w zeszłym roku uczestników było ok. 10 tys. mniej. Impreza więc rozwija się bardzo szybko. Michał Wybieralski