W folderach reklamujących targi naukowcy oraz biznesmeni otrzymali reklamówki instytucji, które z nowoczesną technologią raczej niewiele mają wspólnego. Zaskoczeniu naukowcy z Politechniki Lubelskiej uczestniczący w imprezie, na reklamówkach, które znaleźli w targowym katalogu zobaczyli panią w niedwuznacznej pozie z dopiskiem Godzina 150 złotych i adres. Reklamówki podobnej treści roznosiły oficjalnie młode kobiety w uniformach raczej odkrywających całą prawdę. - Towar reklamował się sam. Po prawdzie egzemplarze prezentowane w ulotkach nie były te same, które przychodziły, ale podobne - powiedział jeden z pracowników Politechniki Lubelskiej. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, tym bardziej, że oferta była przebogata: W zasadzie każdego dnia około godziny 15 zaczynały się naloty niemal dywanowe, ponieważ dziennie dostawało się tych ulotek 5-7.