Dyrektor poznańskiego Zespołu Szkół Geodezyjno-Drogowych wiedziała o wszystkim, ale jak mówi: "nie chcę wracać do tej sprawy. Uczniowie nie zostali ukarani". Reporter RMF próbował porozmawiać dziś z nauczycielką, która prowadziła słynną lekcję. Oto co usłyszał: - Ja uważam, że oni nic złego nie zrobili. W szkole prowadzone jest jednak wewnętrzne śledztwo, które ma ustalić, kto ujawnił kasetę i dlatego dziś wielu boi się mówić. Kurator oświaty w Poznaniu, który obejrzał film powiedział, że takie sytuacje niestety się zdarzają, ale jego zdaniem wymagają reakcji. - Szkoła jest takim organizmem, gdzie nie działa jeden nauczyciel samotnie. Ja rozumiem, że wokół niej są także koledzy, którzy w tej samej klasie uczą albo uczą w klasie obok. To wszystko się dzieje. To nie jest tłumione akustycznie, więc jeżeli tam był taki harmider to było to słychać obok - mówi Apolinary Koszlajda, kurator oświaty. Jak dodaje, w takich sytuacjach nauczyciele powinni korzystać z pomocy przede wszystkim rodziców, ale jeśli trzeba to także policji. Kurator zapowiada dokładnie sprawdzenie tej sprawy. Lekcja w poznańskiej szkole zainteresowała również prokuraturę. Przeczytaj też: Wywiad z wiceministrem edukacji Franciszkiem Potulskim