Prokurator twierdził, że chłopiec zmarł, gdyż ordynator nie zlecił wykonania przed zabiegiem badań, które wskazałyby, że operacja jest niebezpieczna. Sędzia prowadząca sprawę uznała, że nie da się jednoznacznie połączyć tych faktów. - Bezspornym jest, że oskarżony będąc ordynatorem oddziału laryngologicznego nie zlecił przed podjęciem decyzji o operacji, poddaniu wcześniejszym badaniom pokrzywdzonego przez lekarzy pulmunologa i pediatrę. Materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, w żaden sposób nie pozwala jednak na przyjęcie, że fakt ten spowodował, iż życie Przemka zostało w tym momencie narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo - powiedziała sędzia. Oprócz ordynatora przez zabiegiem Przemek badany był przez dwójkę innych lekarzy. Oni również nie widzieli konieczności dodatkowych badań. Poza tym różne są też opinie co do przyczyny śmierci chłopca. Dlatego, zdaniem sądu, nie można stwierdzić czy przeprowadzenie badań uratowałoby jego życie. Zaraz po ogłoszeniu wyroku rodzice Przemka powiedzieli, że nie zgadzają się z nim i czekają tylko na pisemne uzasadnienie żeby złożyć odwołanie.