Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Michał Smętkowski poinformował w poniedziałek, że motorniczej grozi do ośmiu lat więzienia. "Kobieta została oskarżona o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym" - powiedział. Dodał, że według ustaleń śledczych zarówno ośmiolatek, jak i kierująca tramwajem, przyczynili się do wypadku. "Chłopiec wszedł na torowisko na czerwonym świetle, natomiast motornicza, widząc zmieniającą się sygnalizację świetlną, nie zwolniła. Nie widziała też dokładnie przejazdu, bo w tym czasie przejeżdżał drugi tramwaj. Także wina tutaj jest obustronna" - wyjaśnił prokurator. "Przyznała się, natomiast stwierdziła, że nie chciała gwałtownie hamować, żeby nie narazić pasażerów na niebezpieczeństwo, no i nie widziała tego chłopca" - dodał Smętkowski. Do wypadku doszło 5 czerwca na ul. Hetmańskiej w Poznaniu. Po potrąceniu przez tramwaj ośmiolatek był przez kilkadziesiąt minut reanimowany, ale nie udało się go uratować. Po wypadku, ze względu na stan psychiczny, kierująca tramwajem trafiła na kilka tygodni do szpitala. Decyzją prokuratury kobieta będzie odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.