Do wypadku, w którym zginał 8-letni chłopiec, doszło na początku czerwca w Poznaniu. W godzinach wieczornych tramwaj linii numer 1, jadący ulicą Hetmańską w kierunku Franowa, na skrzyżowaniu z ulicą Dmowskiego potrącił ośmioletniego chłopca. Mimo ponad 40-minutowej reanimacji dziecka nie udało się uratować. Jak poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski, motorniczej, która kierował tramwajem został już przedstawiony zarzut. "Kierująca tramwajem usłyszała zarzut spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym. Kobieta w trakcie przesłuchania przyznała się jedynie do potrącenia tego chłopca, a co do swojej winy się nie wypowiadała. Kobieta złożyła wnioski dowodowe o przesłuchanie świadków; wnioski te zostały uwzględnione przez prokuratora. Po wykonaniu tych czynności zostanie rozważona kwestia powołania biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, aby wszechstronnie wyjaśnić całą sprawę" - powiedział Smętkowski. Dodał, że prokuratura w stosunku do kobiety nie wnioskowała o tymczasowe aresztowanie. Jak tłumaczył Smętkowski, "nie było podstaw do stosowania takich środków; w momencie zdarzenia pani była trzeźwa, nie było obawy matactwa, ucieczki, czy ukrywania się". Według dotychczasowych ustaleń śledczych, w momencie wypadku zarówno chłopiec, jak i tramwaj poruszali się przy zapalonym czerwonym świetle. "Ta okoliczność oczywiście nie zwalnia z odpowiedzialności, natomiast sąd może wziąć pod uwagę tę okoliczność przy wymiarze kary" - podkreślił prokurator. Kobiecie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.