W styczniu 2001 roku pijany mężczyzna chciał kupić "na kredyt" paliwo do swojego samochodu. Gdy pracownik stacji odmówił, zabójca próbował odebrać mu przypiętą do pasa saszetkę z pieniędzmi. Kilka razy uderzył go nożem w pierś i plecy. Ranny Marcin Ch. uciekł na pobliskie pole, zmarł z powodu upływu krwi. Dobrzykowski najpierw przyznał się do winy. Później twierdził, że zeznania wymusiła policja. Sąd nie miał jednak wątpliwości, co potwierdziła opinia biegłych. - Oskarżony jest na takim poziomie rozwoju umysłowego, że nie byłby w stanie sobie tego wymyślić. To musiało być coś, co ten człowiek przeżył. Trzeba ponieść konsekwencje za swoje czyny, panie Dobrzykowski - mówił sędzia Piotr Michalski. Zarówno ofiara, jak i zabójca to młodzi, 25-letni mężczyźni. Wyrok jest nieprawomocny.