W homilii wygłoszonej w miejscowym kościele ojców Franciszkanów biskup polowy WP gen. dyw. Tadeusz Płoski podkreślił, że służba wojskowa nie wybiera ryzyka, z którym należy się zawsze liczyć. - Służba wymaga ofiary. Trzeba umieć przyjąć tę śmierć, trzeba pamiętać, że nie idziemy w ciemność, że są tam nasi bliscy - mówił biskup. Na cmentarzu komunalnym premier Donald Tusk mówił, że dziś w wielu domach Polacy myślą o tym, co zrobił poległy kapitan, jak zginął. - Dzisiaj żegna Ciebie jak bohatera cała ojczyzna. Panie kapitanie, wszyscy Polacy chylą nisko czoło przed Tobą, przed Twoją śmiercią - mówił premier nad trumną żołnierza. W liście do najbliższej rodziny poległego prezydent RP Lech Kaczyński napisał, że kpt. Ambroziński złożył najwyższą ofiarę. "Zginał podczas działań bojowych, daleko od ojczystej ziemi, zginął jak bohater, broniąc swoich towarzyszy broni. Był wybitnym żołnierzem, profesjonalistą, doskonałym dowódcą" - podkreślił prezydent. Napisał, że dziś wszyscy w kraju są wstrząśnięci tą śmiercią. 32-letni kapitan zginął w zasadzce talibów na kilkudziesięcioosobowy polsko-afgański patrol pieszy w dystrykcie Ajristan w północno-zachodniej części prowincji Ghanzi. Pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo-Łącznikowym, a na co dzień był żołnierzem 1. Batalionu Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej. Prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie oficera Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego.