Piotr Potworowski (1898 - 1962) studiował w szkole Konrada Krzyżanowskiego, później był uczniem Józefa Pankiewicza i jako jeden z kapistów wyjechał po dalszą edukację do Paryża. Mieszkał i tworzył w Wielkiej Brytanii, skąd powrócił do Polski dopiero po "odwilży" w 1958 roku - i właśnie wtedy objął katedry w Poznaniu i Gdańsku. Poznański okres życia i twórczości po powrocie artysty z emigracji jest dobrze znany - jednak nie każdy już wie, jak bardzo związał się on emocjonalnie ze stolicą Wielkopolski przez tych kilka lat, jakie tu spędził. - Dla mnie ta wystawa w ogóle nie funkcjonuje w kategoriach artystycznych - mówi Ewa Twarowska - Sioda, znana rzeźbiarka i współwłaścicielka kolekcji. - To jest po prostu wystawa przyjaciela mojego ojca. Piotr Potworowski mieszkał z nami po swoim powrocie do Polski, od 1962 roku. My z siostrą znałyśmy go dobrze: z nim razem jadałyśmy śniadania, opowiadał nam o swoich podróżach... On żył sztuką i rzeczywiście w jego opowieściach o morzu, o przyrodzie to właściwie nie było granicy między sztuka a życiem - bo właśnie takie było jego życie...Ta wystawa jest więc takim obowiązkiem wobec Piotra. A w Poznaniu dlatego, że czułam taki obowiązek. On był bardzo związany z Poznaniem, mimo że tyle lat mieszkał w Wielkiej Brytanii i tam rzeczywiście go doceniono. Ale dopiero tutaj poczuł się jak w domu. Zresztą i w malarstwie jego widać tę różnicę. Coś takiego jest w jego pracach, że czuje się tę polskość, polski pejzaż. On zresztą sam mówił, że ten pejzaż na nowo odkrywa po przyjeździe -przecież właśnie po jego powrocie powstały te piękne prace w Łagowie... A w liście do Zdzisława Kępińskiego napisał, że w Poznaniu zwiąże się więzami wiecznymi, a stół i paletę ofiaruje Muzeum Narodowemu w Poznaniu... Tak więc ta wystawa była oczywista - trudno byłoby jej nie zrobić... Wystawa jest także okazją do zaprezentowania licznych, a częściowo nieznanych, bo będących w prywatnej kolekcji prac - szkiców, rysunków i ukończonych obrazów. I być może właśnie te szkice lepiej nawet niż ukończone dzieła pokazują wielki indywidualizm twórczy artysty, jego fenomenalne wyczucie koloru i poszczególne etapy powstawania jego własnego stylu, pośredniego między kapizmem a koloryzmem, a jednocześnie będącym czymś zupełnie niepowtarzalnym i właściwym tylko jemu. Wystawę można oglądać do 30 września. el Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl