Ekipa Maxa liczy około trzydziestu osób. Większość to licealiści. Niedziele spędzają w poniemieckich fortach, gdzie w czasie wojny mieściła się fabryka części do samolotów i składy amunicji. - Najcenniejsze, co znaleźliśmy? Działko od Focke-Wulfa. Poszło do Niemiec. Za 1,5 tysiaca złotych - mówi Max, szef grupy. Aby znaleźć coś w miarę cennego, nie trzeba mieć specjalnych urządzeń. Wystarczy saperka i wiadro. Ceny znalezionych rzeczy są różne, im starszy przedmiot, tym większa cena. To, co najlepsze, kupują bogaci kolekcjonerzy. Reszta trafia do hobbystów. Ale i oni potrafią czasem sporo zapłacić... Handel takimi zabytkami jest w Polsce zabroniony. Jak twierdzi Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej, należy te prace przerwać, a osoba, która takie prace prowadzi podlega karze aresztu bądź grzywny. - Jest to kradzież i niszczenie dóbr kultury. Jest to pozbawianie kraju dziedzictwa narodowego - dodaje Marcin Medyński z ministerstwo kultury. Dodatkowo poszukiwacze skarbów z II wojny światowej narażają swoje życie, ponieważ mury poniemieckich fortów i bunkrów w każdej chwili grożą zawaleniem. Poza tym wciąż można tu natrafić na niewypały.