Gad zaplątał się w żyłkę wędkarza w okolicach miejscowości Dolany pod Słupcą. Mężczyzna wyłowił zwierzę podbierakiem i powiadomił policję. Krokodyl nie należał do największych - miał zaledwie 1,5 metra długości i ćwierć metra w najszerszym miejscu. Krokodylem zajęły się służby weterynaryjne. Dopiero po sekcji zwłok będzie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci i ile miał lat. Szczątki zwierzęcia są cały czas badane.Funkcjonariusze nie ukrywają, że najbardziej interesuje ich, czy gad miał wszczepiony czip. Wszystkie egzotyczne zwierzęta, legalnie sprowadzone do Polski, muszą być bowiem oznakowane w ten sposób. Dzięki czipowi udałoby się dotrzeć do właściciela krokodyla i - być może - ustalić, w jaki sposób gad znalazł się w Warcie. Gorzej będzie, jeśli okaże się, że krokodyl nie ma czipa - znacznie trudniej będzie wtedy dotrzeć do człowieka, który sprowadził go do Polski. Policja nie wyklucza, że ktoś po prostu wyrzucił zwierzę - nie wiadomo, czy żywe, czy martwe - do rzeki.