Najlepszym przykładem, że tramwaj wodny poza wymiernym zyskiem może stać się także niemałą atrakcją turystyczną jest Trójmiasto. Sama Gdynia w przeciągu 2 miesięcy przewiozła w ten sposób 300 tysięcy mieszkańców. - W naszym mieście mamy dwie jednostki pływające na zasadzie tramwaju wodnego - opowiada Rafał Smirnof z Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. Dwa tramwaje - katamarany wykonują siedem kursów dziennie, cztery na Hel, trzy do Jastarni. Gdynia nie ma problemu W poznańskim Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym do pomysłu podchodzą ostrożnie. Zdaniem urzędników, do końca nie wiadomo, czy taki rodzaj transportu mógłby generować zyski, czy raczej przynosić straty. Tymczasem w Gdyni takiego problemu nie ma. ? Rozpisaliśmy przetarg i teraz firma, która go wygrała (Żegluga Bałtycka przyp. aut.) martwi się o opłacalność inwestycji - zaznacza Smirnof, dodając, że tramwaje stały się dla przyjezdnych, ale i mieszkańców miasta wielką atrakcją turystyczną. Choć prezydentowi Poznania Ryszardowi Grobelnemu pomysł tramwajów wodnych się spodobał, dopiero za kilka miesięcy zostanie przeprowadzona analiza opłacalności tej inwestycji. Grobelny na tak - Poznań uczestniczy w projekcie CIVITAS, który przewiduje przyznanie środków na rozwój tego typu inwestycji, ale dopiero na przełomie roku - tłumaczy Maciej Milewicz z UM. - W momencie przyznania dotacji zaczniemy prace nad tramwajem wodnym w Poznaniu. Rzeką do Mosiny i Lubonia Zdaniem poznańskiego Urzędu Miasta, komunikacja wodna mogłaby udrożnić przepływ mieszkańców na węźle północ - południe. Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie połączeń w ramach aglomeracji poznańskiej. Poznański tramwaj wodny poza przystankami w samym mieście mógłby kursować także do Mosiny czy Lubonia. - Pamiętać trzeba, że takie przedsięwzięcie musiałoby być skorelowane z komunikacją tramwajową i autobusową. Poza tym właściwie od podstaw trzeba by było wybudować przystanki tramwajowe - wyjaśnia Milewicz. Rafał Wąsowicz rafal.wasowicz@echomiasta.pl