Mężczyzna upatrywał sobie ofiary, mężczyzn w wieku około 60-ciu, którzy jeździli wartościowymi samochodami. Potem jego "bajer" był na tyle skuteczny, że ludzie oddawali mu nawet swoje samochody. Dawid C. jechał za swoją ofiarą. W odpowiednim momencie, podjeżdżał od tyłu swoim samochodem i delikatnie uderzał w poprzedzający go pojazd. Następnie wyskakiwał z auta krzycząc, że zderzenie miało miejsce z winy "pukniętego". Zdarzyło się nawet, że Dawid C. zadzwonił rzekomo na policję. Świadkowie twierdzili, że rozmowa brzmiała bardzo przekonująco. Jednemu z pokrzywdzonych przekazał telefon, mężczyzna usłyszał wówczas w słuchawce, że rozmawia z policjantem. Ten z kolei powiedział, że widział całe zajście dzięki kamerom monitoringu i uznaje pokrzywdzonego za winnego. W innym przypadku, tuż po kolizji ludzie jechali do bankomatu, by uregulować należności. Z kolei inny z oszukanych kierowców na poczet poniesionych strat oddał Dawidowi C. swój samochód! Policjanci przypuszczają, że takie działania pokrzywdzonych mogły być spowodowane strachem. Na wildecki komisariat pierwsze sygnały w tej sprawie dotarły kilka miesięcy temu. Z ustalonych informacji wiadomo, że do przestępstw dochodziło od kwietnia i nie jest wykluczone, że trwały one do września. Obecnie los Dawida C. jest w rękach sądu. Przestępca zazwyczaj poruszał się niebieskim Mercedesem Sprinterem. Policja prosi, by na komisariat KP Poznań-Wilda zgłaszały się osoby, którym przydarzyła się podobna sytuacja. Informacja pochodzi z portalu Tutej.pl