Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że policjanci użyli broni zgodnie z prawem. - Musimy wiedzieć, że cała akcja trwała osiem i pół sekundy i wszystkie wymogi nie mogły być spełnione - powiedział sędzia Mariusz Sygrela w ustnym uzasadnieniu wyroku. Prokuratura domagała się od dwóch lat do dwóch lat i sześciu miesięcy więzienia. Reprezentujący poszkodowanego mężczyznę i rodzinę zabitego chcieli nowego procesu z zarzutem zabójstwa, a oskarżeni uniewinnienia. Sąd, ustalając przebieg strzelaniny nie mógł oprzeć się na zeznaniach poszkodowanego, gdyż po zasięgnięciu opinii biegłych uznał jego zeznania za niewiarygodne, podobnie odrzucił też dowody zeznań świadków strzelaniny, których zeznania uznał za niekonsekwentne. W ostatecznym ustaleniu przebiegu samego zdarzenia sąd musiał zatem oprzeć się na zeznaniach oskarżonych i opinii biegłych - powiedział sędzia uzasadniając ustnie wyrok. - I, oczywiście zakładając, że oskarżeni mogli chcieć uniknąć kary - to ich zeznania nie zostały podważone w materiale dowodowym - zaznaczył sędzia. Do strzelaniny doszło w nocy 29 kwietnia 2004 roku. Policjanci usiłowali zatrzymać i wylegitymować kierowcę samochodu marki Rover. Podejrzewali, że jedzie nim groźny, poszukiwany przez nich przestępca. Ponieważ młodzi ludzie nie zatrzymali się, policjanci zaczęli strzelać w kierunku auta. Kierowca zginął na miejscu, a pasażer został ciężko ranny. Okazało się, że żaden z 19- latków nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja.