Sąd uznał, że składając apelację, policja popełniła błąd formalny, polegający na tym, że nie określiła, do jakiej kwoty wysokość zadośćuczynienia powinna zostać zmniejszona. Pełnomocnik policji już zapowiedział złożenie zażalenia do Sądu Najwyższego. Posłuchaj relacji reportera RMF, Łukasza Wysockiego: Pod koniec września Sąd Okręgowy w Poznaniu zasądził od policji 901 tys. 851 zł zadośćuczynienia i 2 tys. comiesięcznej, wypłacanej dożywotnio, renty postrzelonemu w kwietniu ub. roku przez policjantów Lisowi. Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu odwołała się od wyroku. Uznała, że sam fakt przyznania odszkodowania jest zasadny, natomiast jego wysokość powinna zostać zweryfikowana. W nocy 29 kwietnia 2004 r. policjanci z wydziału kryminalnego poznańskiej Komendy Wojewódzkiej Policji usiłowali zatrzymać w Poznaniu i wylegitymować kierowcę samochodu marki Rover oraz pasażera, podejrzewając, że to groźni przestępcy. Kiedy dwaj młodzi ludzie nie zatrzymali się, funkcjonariusze wystrzelili w kierunku ich auta ponad 20 pocisków. Kierowca, 19-letni Łukasz zginął, a pasażer Dawid Lis został ciężko ranny. Okazało się, że żaden z nich nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja. "Gazeta Wyborcza" opisuje dziś dwa lata z życia rodziny Damiana, który w maju 2004 roku zginął od policyjnych kul w czasie bijatyki na łódzkich Juwenaliach. Policja uznała swój błąd i wkrótce rodzice chłopaka otrzymali 235 tys. zł odszkodowania. Początkowo pieniądze wydawali rozsądnie - na grobowiec dla syna i remont mieszkania. Potem jednak zaczęły się pijackie hulanki. Sąsiedzi mówią, że na koszt rodziców Damiana bawiło się pół dzielnicy. Teraz ludzie ci utrzymują się ze zbierania złomu.