Sytuację poprawiłby podwójny przystanek na ul. Roseveelta, ale MPK mówi: "nie można"... Szybka, punktualna i sprawna komunikacja miejska to marzenie pasażerów MPK. Niestety nie jest lekko. Tramwaje w Poznaniu są zatłoczone, jeżdżą za wolno, długo stoją na światłach, skrzyżowaniach, a przede wszystkim na przystankach. Pasażerowie odbijający bilety 10 minutowe narzekają i klną, gdy postój na przystanku trwa 3-4 minuty, a takie sytuacje zdarzają się w Poznaniu nader często. Sytuację poprawiłyby podwójne przystanki. Takie przystanki istnieją w centrum miasta, na ważnych węzłach komunikacyjnych. Na najbardziej obleganych przystankach zatrzymują się dwa tramwaje jeden za drugim i wpuszczają jednocześnie pasażerów. Poznaniacy przyzwyczaili się już do podwójnych przystanków. Nie czekają, aż drugi tramwaj podjedzie im pod nos, ale sami raźno kierują się w stronę swojej "bimby". Takie rozwiązanie pozwala zaoszczędzić czas, usprawnia poruszanie po mieście, a także zmiejsza tłok na przystankach. Przystanki podwójne sprawdzają się szczególnie tam, gdzie tory rozdzielają się i biegną w różnych kierunkach. Niestety najbardziej zatłoczony przystanek w Poznaniu, na ul. Roosevelta (na przeciw kamienicy Borejków) nie jest przystankiem podwójnym... - Na tym przystanku wsiadają i wysiadają tłumy ludzi! Wszyscy, którzy jadą na Piątkowo, Winogrady czy Sołacz! Wiele razy się zdarza, że jeden tramwaj jest już pełen i czeka na światło z zamkniętymi drzwiami, a za nim stoi następny, który jeszcze drzwi nie otworzył, bo motorniczy nie chce wypuścić ludzi - narzeka pani Dorota z Sołacza. - Zrobienie z tego przystanku podwójnego znacznie poprawiłoby sytuację. W godzinach szczytu to miejsce przeżywa prawdziwe oblężenie - dodaje. Problem polega na tym, że motorniczowie drugiego tramwaju nie mogą wypuszczać pasażerów dopóki ich tramwaj nie znajdzie się w całości na przystanku. A na Roosevelta drugi tramwaj na przystanku po prostu się nie mieści! Czasem drugi wagon wystaje za przystanek zaledwie pół, czasem nawet dwa metry... Pasażerowie uważają, że na tym przystanku powinny się zatrzymywać dwie "bimby". Czy dwa tramwaje naprawdę nie zmieściłyby się na przystanku? Przecież wystarczyłoby wydłużyć go o kilka metrów w kierunku Piątkowa (w drugą stronę jest to niemożliwe). Miejsce na wydłużenie przystanku jest, a pasażerowie byliby z pewnością wdzięczni za takie usprawnienie. Niestety szanse na to są obecnie żadne. MPK zna problem, ale twierdzi, że jest nie do rozwiązania. - Ten przystanek jest nie tylko za długi, ale także za wąski, a z tego powodu bardzo zatłoczony. Pasażerowie przeciskają się między sobą i obijają o siebie - mówi Iwona Gajdzińska, rzecznik MPK w Poznaniu. - Gdyby na tym przystanku zatrzymywały się dwa pociągi, tłok byłby jeszcze większy, a co za tym idzie wymiana pasażerów byłaby jeszcze trudniejsza. Należałoby ten przystanek nie tylko wydłużyć, ale także poszerzyć, a na to nie pozwalają drogowcy - dodaje. Zdaniem Gajdzińskiej sytuacja poprawi się dopiero po zbudowaniu dodatkowego odcinka trasy PST na dworzec PKP. Linia tramwajowa pobiegnie dołem, pod mostem Teatralnym, obok torów kolejowych. Dzięki temu na zatłoczonym obecnie przystanku na Roosevelta będzie się zatrzymywało mniej tramwajów. - Szykujemy się już do tej inwestycji, mamy na ten cel zarezerwowane pieniądze z UE, ale czekamy na końcowe uzgodnienia z PKP - dodaje Gajdzińska. Joanna Kuchta Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl