Reklama

Pobicie 13-latka w szkole. Dyrektor: Po co dolewać oliwy do ognia?

- Gdy Daniel został pobity, nauczyciele byli na dyżurze - powiedział w rozmowie z Interią Piotr Bugaj, dyrektor szkoły podstawowej w Górkach, gdzie doszło do pobicia 13-letniego ucznia. Szef placówki nie udzielił jednak szerszego komentarza. - Poczekajmy na wyniki dochodzenia policji. Dlaczego mamy jeszcze dolewać oliwy do ognia? - stwierdził. Jak informowaliśmy w środę, zdaniem mamy chłopca nauczycielki nie zareagowały właściwie, a dyrektor miał się z nią spotkać "dla świętego spokoju".

Z dyrektorem szkoły podstawowej w Górkach (woj. wielkopolskie) próbowaliśmy skontaktować się w środę, gdy opisywaliśmy sprawę po raz pierwszy. Przekazano nam wówczas, że z powodu zaplanowanych uroczystości szef placówki nie był dostępny. 

Komentarz uzyskaliśmy w czwartek.

- Ten incydent nie powinien mieć w ogóle miejsca. Jest mi bardzo przykro - powiedział dyrektor i dodał, że pobiciem 13-letniego Daniela zajmuje się teraz policja. - Poczekajmy do zakończenia dochodzenia, tam wszystko zostanie powiedziane - podkreślił.

Reklama

Na pytanie, jakie kroki zostały podjęte przez szkołę w sprawie, Piotr Bugaj stwierdził, że zastosowano "działania profilkatyczne". - Były spotkania z policjantem na temat konsekwencji tego czynu, było spotkanie z rodzicami, pogadanki w klasach, także ze starszymi uczniami - przekazał.

Górki: Pobicie 13-letniego Daniela. Dyrektor szkoły komentuje

Zdaniem Piotra Bugaja w pobiciu Daniela uczestniczył tylko jeden chłopak. - Otrzymał naganę wychowawczą. Na koniec roku będzie miał obniżone sprawowanie - powiedział nam dyrektor. Jak informowaliśmy w środę, według policji w "sprzeczce" udział brali Daniel i dwóch 14-latków, z kolei w opinii mamy poszkodowanego było ich trzech. 

Spytaliśmy zatem dyrektora, jak odnosi się do sprzecznych ze sobą informacji. - Nie będę zabierał w tej kwestii głosu, ponieważ nie jestem organem, który prowadzi dochodzenie - powiedział.

W rozmowie z Piotrem Bugaj poruszyliśmy również temat obecności nauczycieli, gdy Daniel został pobity. - Byli na dyżurze - przekazał krótko i dwukrotnie. 

Dopytaliśmy więc, czy pedagodzy nie widzieli w związku z tym bójki chłopców, do której miało dojść na niedużym korytarzu. Dyrektor odparł jednak, że "nie chce komentować dalej sprawy". - Policja prowadzi dochodzenie. Poczekajmy. Dlaczego mamy jeszcze dolewać oliwy do ognia? - zakończył.

Pobicie w szkole. Daniel trafił do szpitala

Jak informowaliśmy w środę, w wielkopolskich Górkach doszło do pobicia 13-letniego Daniela. Chłopiec został zaatakowany przez rok starszych chłopców na szkolnym korytarzu, podczas przerwy.

Lokalna policja zdarzenie nazwała "sprzeczką", podczas której poszkodowany został uderzony w brzuch. Sprawa trafiła również do Sądu Rejonowego.

Jak wynika z relacji mamy chłopca, pani Moniki Zduńczyk, starsi chłopcy "uwzięli się" na jej syna. Relacjonowała, że jej syn dostał cios w brzuch, po czym uderzył głową o ławkę. 

Po powrocie do domu Daniel czuł się na tyle źle, że trafił do szpitala, spędził w nim osiem dni.

"Dyrektor spotkał się ze mną dla świętego spokoju"

Pani Monika uważa, że szkoła nie zareagowała należycie na pobicie syna. - Panie nauczycielki stoją sobie w skupisku, oglądają paznokcie, a korytarz nie jest długi - zaznaczyła w rozmowie z Interią.

Dzień po zdarzeniu mama chłopca spotkała się także z dyrekcją, by wspólnie obejrzeć nagranie z monitoringu. Wtedy też wezwano policję, a pani Monika opowiada, że dyrektor stwierdził, iż robi to "dla świętego spokoju".

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy